Nie prostujmy Wisły Nie prostujmy Wisły
i
zdjęcie: Nina Grębowska/Unsplash
Ziemia

Nie prostujmy Wisły

Łukasz Kaniewski
Czyta się 10 minut

Im usilniej próbujemy uregulować rzeki, tym bardziej zwiększamy prawdopodobieństwo powodzi – i suszy.

Gdzie zaczyna się Wisła? Geografowie wskazują na dwa górskie strumienie, które dają jej początek: Czarną i Białą Wisełkę. Z nich powstaje Wisełka, która z kolei łączy się z potokiem Malinka i oto mamy Wisłę. Jednak bardzo niewiele wody w Wiśle pochodzi z Malinki lub Wisełki. Bo Wisła ma w istocie wiele początków, rozsianych po olbrzymim terenie. Ten teren to zlewnia Wisły, obszar, z którego odpływająca woda trafia do tej właśnie rzeki. I żeby zrozumieć Wisłę, trzeba objąć wzrokiem całą zlewnię.

Spójrzmy na przykład na Pluskawkę, rzeczkę w województwie małopolskim. W 2012 r. przeprowadzono na niej prace regulacyjne, wybetonowano koryto (wbrew prawu zresztą, bo jest to rejon objęty ochroną). Jednak skutek tego kroku nie ogranicza się do zdewastowania środowiska wokół samej Pluskawki. Wpada ona bowiem do Tarnawki, Tarnawka – do Stradomki, Stradomka – do Raby. Ta zaś jest dopływem Wisły. Wynika z tego prosty wniosek praktyczny. Jeśli przez prace inżynieryjne zmieniliśmy koryto Pluskawki, wpłynie to w pewnym stopniu na Tarnawkę, potem na Stradomkę, w dalszej perspektywie na Rabę, a w jeszcze dalszej – na Wisłę.

Skutek regulacji Pluskawki można by uznać za minimalny, gdyby nie fakt, że prace regulacyjne

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Plastik w brzuchu śledzia Plastik w brzuchu śledzia
i
Eugenia Loli, Czyszczenie chemiczne, kolaż
Ziemia

Plastik w brzuchu śledzia

Łukasz Kaniewski

„Morze, nasze morze, wiernie ciebie będziem strzec!”– nucę sobie, wysiadając z pociągu w Gdyni. Ta stara piosenka stała się znów aktualna – tylko teraz musimy strzec Bałtyku przed nami samymi.

Człowiek jest taki mało przewidujący. Nagle po tylu latach zorientował się, że śmieci – mówi dr Barbara Urban-Malinga. Siedzimy w jej gabinecie w Morskim Instytucie Rybackim w Gdyni.

Czytaj dalej