Niech się rozleje Niech się rozleje
i
Constructed Wetland, public domain via Wikimedia Commons
Ziemia

Niech się rozleje

Łukasz Nowacki
Czyta się 6 minut

Czy woda ochłodzi gorączkę Ziemi? Choć choroba klimatyczna rozwija się dramatycznie szybko, jest wciąż uleczalna, a remedium ma postać płynną. O ile nauczymy się wykorzystywać je odpowiedzialnie, na przykład… licząc wodę.

Wpływając na obieg wody w przyrodzie, kształtujemy lokalny mikroklimat i pośrednio oddziałujemy na globalne ocieplenie. Ważne są nawet drobne czynności – zakręcenie kranu podczas mycia zębów czy wymiana urządzeń codziennego użytku na te zużywające mniej wody. To absolutna podstawa. Powinniśmy jednak zastanowić się nad innymi praktykami gospodarowania wodą, które możemy wprowadzić w swoim domu czy mieszkaniu.

Zarządzanie „naszą” wodą

Zacznijmy od ubikacji. Zamiana toalety spłukiwanej tradycyjnie na bezwodną toaletę kompostującą to niesamowita oszczędność! I chociaż nie wszędzie możemy wprowadzić takie rozwiązanie, warto je rozważyć. Jeśli nie mamy tej możliwości, postarajmy się zminimalizować zużycie wody poprzez instalację wodo­oszczędnych spłuczek.

Perlatory napowietrzające wodę montowane na bateriach kuchennych i łazienkowych również wpływają na jej mniejsze zużycie. Koniecznie zadbajmy o naprawę wszelkich cieknących kranów i rozszczelnionych rur naszej domowej instalacji.

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Jeśli mamy dom – skorzystajmy z doradztwa projektantów permakulturowych, którzy podpowiedzą, jak najlepiej pozyskiwać wodę do podlewania ogrodu. Ciekawymi rozwiązaniami tego typu są np. system gromadzenia deszczówki czy prosta instalacja pozwalająca na odzysk tzw. szarej wody i włączenie jej do cyklu hydrologicznego zieleńców wokół domu. Szara woda to nazwa mniej zanieczyszczonych ścieków, np. spływających z wanny, prysznicowego brodzika, umywalek, pralek, zmywarek i kuchennych zlewów. Można ją w prosty sposób oczyścić i wykorzystać w ogrodzie.

Wprawni projektanci permakulturowi tworzą holistyczne ekosystemy wspierające zarządzanie deszczówką i szarą wodą w ogrodach. Wśród stosowanych przez nich metod są m.in. żyjące maszyny: domowe i szklarniowe oczyszczalnie szarej wody (żyjące maszyny to technologie wykorzystujące żywe organizmy – rośliny, grzyby, zwierzęta, mikroorganizmy – do oczyszczania wody), baseny infiltracyjne, czyli obniżenia terenu w naszych ogrodach ułatwiające gromadzenie nadmiaru deszczówki i wsiąkanie zebranej wody w glebę, ogrody deszczowe czy rowy konturowe (ang. swale). Te ostatnie to rozciąg­nięte zagłębienia prowadzone po „konturach terenu”. Ich rolą jest przerywanie spływu powierzchniowej wody – ułatwiają jej wsiąkanie w grunt i nawadniają liniowe nasadzenia drzew oraz krzewów.

Ważną rolę w rozsądnym zarządzaniu wodą w ogrodzie odgrywają strefy ściółkowane materią organiczną, ogrody hydroponiczne (bezglebowe uprawy roślin wykorzystujące nadmiar wody zebranej podczas intensywnych opadów deszczu), a także stawy połączone z systemami przelewów burzowych. Kiedy staw lub oczko wodne całkowicie wypełni się wodą, umożliwiamy odpływ jej nadmiaru – bezpieczną drogą – do kanalizacji burzowej.

Zwiększony udział materii organicznej w glebie (ściółkowanie, rozrost korzeni, rozwój grzybów mikoryzowych, czyli tych współpracujących z korzeniami roślin) to też większe zdolności do magazynowania wody, ochrona przeciwpowodziowa, odporność na susze, jak również wsparcie dla rozwoju mikroorganizmów oraz dżdżownic. To także lepszy wzrost drzew i krzewów, a co za tym idzie – obniżenie temperatury otoczenia, zniwelowanie efektu miejskiej wyspy ciepła, ograniczenie nadmiernego parowania wody w okresach upałów, zwiększona wilgotność i poprawa czystości powietrza, spotęgowany proces fotosyntezy, większa zdolność roś­lin do pochłaniania CO₂ i wydzielania tlenu… Korzyści można wyliczać długo. Mało kto wie jednak o tym, że im większy udział materii organicznej w glebie, tym większa też sekwestracja, czyli wiązanie i zatrzymywanie w glebie gazów cieplarnianych.

Jeżeli ponadto zamiast roślin ozdobnych wprowadzimy do ogrodów odmiany owocujące, zyskają nie tylko środowisko i klimat – będziemy mogli również produkować żywność na własne potrzeby.

Polska, Egipt i deszczówka

W wypowiedziach wielu osób na temat problemu suszy czy okresowych niedoborów wody często pojawia się porównanie zasobów wodnych Polski oraz Egiptu. Takie podobieństwo rzeczywiście można wykazać, ale tylko w liczbach bezwzględnych. Według danych Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) z 2017 r. w Polsce mamy 60,5 mld metrów sześciennych odnawialnych zasobów wody, a w Egipcie – 57,5 mld metrów sześciennych. Ale jeśli przeliczymy ilość odnawialnych zasobów wodnych przypadających na mieszkańca, w Egipcie wartość ta wynosi 589 m³, a dla Polski – 1566 m³. Zastanówmy się jednak, jak nasz kraj wypada na tle innych państw europejskich. Szacunki pokazują, że na jednego mieszkańca Europy przypada rocznie 4560 m³ wody. Skoro parametr ten w Polsce wynosi tylko 1566 m³, klasyfikuje nas to w grupie państw dotkniętych deficytem wody.

W rozważaniach na temat dostępnych zasobów wodnych przydatne są proste narzędzia pozwalające każdemu z nas określić, ile wody mamy faktycznie do dyspozycji w miejscu zamieszkania. Co ważne: nie chodzi tu o wodę dostarczaną do naszych mieszkań i domów za pośrednictwem sieci wodociągowej, ale o tę z opadów atmo­sferycznych – tzw. uzysk wody deszczowej możemy łatwo obliczyć, korzystając z gotowych kalkulatorów oferowanych przez firmy zajmujące się instalowaniem systemów do gromadzenia deszczówki.

Zanim przejdziemy do obliczeń, przyjrzyjmy się, jak wygląda roczne zużycie wody na osobę w Polsce i jaka jest jego struktura. Według danych IGWP (Izby Gospodarczej „Wodociągi Polskie”) w latach 2004–2013 obserwowano systematyczny spadek zużycia wody. Najnowsze dane pokazują, że statystyczny Polak potrzebuje około 30 m³ wody rocznie: 6% przeznacza na zaspokojenie pragnienia i gotowanie, mycie naczyń po posiłkach pochłania 9% zużywanej wody, mycie ciała – 46%, a pranie odzieży – 12%. Sprzątanie, przeciekająca instalacja i inne czynności to 4% statystycznych 30 m³. Powyższa struktura zużycia wody może różnić się w zależności od typu zabudowy (domy jednorodzinne, mieszkania, lokale usługowe, hotele itp.) oraz wyposażenia. Jeżeli dokonamy podsumowania, otrzymamy zużycie na poziomie 77%, na co zatem zużywamy pozostałe 23% wody? Na… spłukiwanie toalety! Zaskakujące, prawda? Warto przemyśleć tę toaletę kompostującą.

Powróćmy teraz do kalkulacji naszego lokalnego uzysku deszczówki. Wiemy już, ile wody przeciętnie zużywamy w skali roku. A ile wody rocznie spada nam z nieba? Potrzebujemy kilku danych, które następnie podstawimy do wzoru:

Qm = F × φ × q [l/rok]

gdzie poszczególne litery to: Qm – roczny uzysk deszczówki, F – powierzchnia zlewni, φ – współczynnik spływu dla danej powierzchni, q – wartość średniorocznego opadu.

Powierzchnią naszej zlewni może być np. powierzchnia dachu budynku, z którego będziemy łapać deszczówkę. Współczynnik φ możemy odszukać w tabelach opracowanych na potrzeby szacowania spływu z różnych pokryć dachowych – są dostępne na stronach internetowych ich komercyjnych producentów. Wartość średniorocznego opadu dla danej lokalizacji odczytujemy z map Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, które również są dostępne w Internecie. Zakładając, że mieszkamy w niewielkim domu zlokalizowanym w Warszawie, z dachem krytym blachą o powierzchni 200 m², przy średniorocznej wartości opadów na poziomie 600 mm uzyskamy:

Qm = 200 × 0,9 × 600 [l/rok]

Qm = 108 000 [l/rok] > 108 m³/rok

To ponad trzy razy więcej wody, niż zużywa statystyczny Polak! Zakładając, że w naszym przykładowym domu mieszka trzyosobowa rodzina, zgromadzonej deszczówki i tak wystarczy na pokrycie rocznego zapotrzebowania. Warto pomyśleć o zainstalowaniu przydomowego systemu do magazynowania wody deszczowej, zamiast pozwalać jej bezproduktywnie odpływać do kanalizacji burzowej. Taką wodę możemy spokojnie wykorzystać do spłukiwania toalet i pisuarów, do prania, czyszczenia różnych powierzchni i mycia samochodu, a także do podlewania ogrodu. Technologicznie posiadamy nawet rozwiązania pozwalające na uzdatnianie deszczówki do jakości wody pitnej.

Czytaj również:

Osiem zasad gospodarowania wodą Osiem zasad gospodarowania wodą
i
zdjęcie: Darya Kraplakt/Unsplash
Ziemia

Osiem zasad gospodarowania wodą

Łukasz Nowacki

Jeżeli chcesz działać i zrobić coś dobrego dla siebie, przyrody, wody i klimatu, zacznij od przyswojenia sobie podstawowych zasad zarządzania wodą w najbliższym otoczeniu. Zostały one spisane przez Brada Lancastera w pierwszej części poradnika Rainwater Harvesting for Drylands and Beyond.

Wyjdź i obserwuj

W największą ulewę wyjdź z domu i wykorzystaj wszystkie zmysły do obserwacji otoczenia i tego, co dzieje się z wodą wokół: gdzie płynie, gdzie się gromadzi, gdzie coś zalewa, które miejsca pozostają suche? Zastanów się, które rozwiązania sprawdzą się w twojej lokalizacji, a które nie. Buduj, opierając się na tym, co się sprawdza w praktyce.

Czytaj dalej