Niedokończone dzieło Darwina
Ziemia

Niedokończone dzieło Darwina

Zuzanna Lewandowska
Czyta się 3 minuty

Raz na jakiś czas w świecie książek popularnonaukowych pojawiają się takie publikacje, które w pełni zasługują na miano prawdziwej literatury.

Fascynują merytoryczne, ale też są przepięknie napisane. Dla mnie takie właśnie miejsce w literaturze popularnonaukowej mają wspaniałe książki Jamesa Gleicka, jak na przykład Chaos, albo jego najnowsza Time Travel. Podobną przyjemność co po lekturze Gleicka miałam czytając najnowszą książkę Kevina N. Lalanda, Darwin’s Unfinished Symphony: How Culture Made the Human Mind, wydaną przez Princeton University Press.

Już sam tytuł jest frapujący. Kultura jest zazwyczaj postrzegana jako efekt, lub, jak chcą niektórzy, perła w koronie ewolucji, nie zaś element ją kształtujący. Książa Lalanda reasumuje to, czego naukowcy po latach interdyscyplinarnych badań dowiedzieli się na temat miejsca kultury w procesie ewolucji. A jest ono, jak się okazuje, kluczowe.

Wielu naukowców, w tym bodaj najsłynniej Noam Chomski, nie zgadzało się z teorią Darwina jakoby ewolucja człowieka – istoty myślącej, tworzącej i empatycznej – sprowadzona została wyłącznie do losowych zmian genetycznych prowadzących do udoskonalania się gatunku. Nie w tej losowości i nie w mutacji jednego genu, nalegał Chomsky, leży tajemnica rozwoju mózgu i intelektualnych możliwości człowieka. Chomsky, rzecz jasna, nie rozwiązał zagadki ewolucji człowieka, dotknął jednak tropu, którym podążała myśl naukowców podsumowana w publikacji Lalanda. W pewnym sensie są oni bliżsi Chomskiemu niż klasycznym darwinistom – uważają bowiem, iż klucz do zrozumienia ewolucji tkwi w jednoczesnym (obok zmian genetycznych) adaptowaniu się człowieka do warunków społeczno-kulturowych w których żyje. Czyli do kultury właśnie.

Spośród mnogości przykładów jakie podaje Laland, ciekawym jest zdolność dorosłych ludzi do tolerowania laktozy. Jest to mutacja genetyczna, która wykształciła się u człowieka w wyniku potrzeby społeczno-kulturowej (życia w społeczeństwie agrarnym). Współczesna nauka w zakresie ewolucji zrywa więc z założeniem przypadkowości, jaka miała leżeć u podstaw założeń Darnina w zakresie ewolucji i mutacji genów. Ewolucja jest kulturowo stymulowana, w dużym zakresie celowa i przebiega się coraz szybciej. Laland nazywa to współ-ewolucją i w książce omawia jej przykłady w ludzkiej kreatywności, sztuce, umiejętności współdziałania społeczeństw oraz wielu innych elementach naszej kultury. Nieukończoną symfonię Darwina…, jak mógłby brzmieć polski tytuł tej książki, polecam każdemu, kogo ciekawi skąd przychodzimy, kim jesteśmy, dokąd zmierzamy?

Czytaj również:

Dlaczego życie wyszło na ląd? Bo miało tu lepsze widoki
i
zdjęcie: Matthew Kosloski/Unsplash
Ziemia

Dlaczego życie wyszło na ląd? Bo miało tu lepsze widoki

Jennifer Ouellette

Pradawne stworzenia, które pierwsze wyszły z wody na ląd, mogły dążyć do przewagi informacyjnej, jaką dawało widzenie w powietrzu.

Życie zaczęło się w wodzie. Kiedy zatem zwierzęta wyszły na ląd, zamieniły płetwy na kończyny, a skrzela na płuca, by lepiej przystosować się do nowego środowiska. Z opublikowanego niedawno badania wynika jednak, że ta historia była bardziej skomplikowana. Istoty, które pierwsze wyłoniły się ponad powierzchnię praoceanu, zyskały coś więcej niż tylko tlen w powietrzu – kwestią znacznie cenniejszą były informacje. Na lądzie wzrok sięga o wiele dalej niż pod wodą. Według Malcolma MacIvera, neurologa i inżyniera z Northwestern University, zwiększony zasięg widzenia był niczym „informacyjny ekspres”: dzięki niemu prastare zwierzęta dostrzegły obfite zasoby żywności opodal brzegu.

Czytaj dalej