
Od mniej więcej sierpnia tego roku na południowej części nieba obserwuję przez okno w dużym pokoju słabiej świecącego Saturna, który zbliża się do jaśniejszego Jowisza, żeby 21 grudnia go dogonić. Z perspektywy Ziemi obie planety będą wyglądały jak jedna gwiazda i to spotkanie oprócz wizualnego ma również swoje znaczenie astrologiczne. 17 grudnia Saturn wszedł do znaku Wodnika, a 19 dołączył do niego Jowisz. Planety spotykają się co prawda w podobnej koniunkcji co około 20 lat. Tym razem przejdą z żywiołu ziemi, gdzie spotykały się na tle gwiazdozbiorów przypisanych temu żywiołowi przez ostatnie 200 lat, do żywiołu powietrza (Wodnik) na kolejne 200 lat. Przejście i pobyt w nowym żywiole wiążą się zawsze z dużymi zmianami, sygnalizując epokowy przełom i – jak twierdzą niektórzy – nadejście Ery Wodnika.
Świat pogrąża się w chaosie i gołym okiem widać rozkład starego porządku. Nawet stąpający mocno po ziemi realiści, którzy nie mają nic wspólnego z astrologią, a tym bardziej z ezoteryką, mówią, że świat po pandemii nie będzie już taki sam. Może dlatego wszyscy wyglądają znaków wieszczących zmianę i w związku z tym wzrasta zainteresowanie królewską koniunkcją? New Age (Nowa Era) powraca i zyskuje coraz więcej wyznawców, jak w latach 60.
W „Aionie” Carl Gustav Jung tak charaktery