Obudź w sobie delfina Obudź w sobie delfina
i
Kadr z filmu "Człowiek delfin" (2017); zdjęcie: Against Gravity
Wiedza i niewiedza

Obudź w sobie delfina

Nina Harbuz
czyta: Nina Harbuz
Czyta się 12 minut

Nurkowanie na jednym wstrzymanym oddechu daje możliwość spotkania z samym sobą. Dlatego tak często freediving nazywany jest podwodną medytacją.

Jest rok 1957. Miami, Floryda. Dobrze zbudowany mężczyzna z bujną czupryną ciemnych włosów i cienkim wąsikiem wchodzi do oceanarium nazwanego Seaquarium. To redaktor francuskiej gazety „La Floride Française” i korespondent Radia Kanada, 30-letni Jacques Mayol. Dostał z redakcji zamówienie na reportaż o pierwszej podwodnej operacji, jaką planowano przeprowadzić na mieszkającym w basenie graniku. „Nie miałem pojęcia, że zamierzam tym samym wykonać decydujący krok, który kompletnie odmieni moje życie” – napisze 43 lata później w autobiograficznej książce Homo Delphinus (Człowiek delfin). Tamtego dnia nie mógł mieć też pojęcia, że 19 lat później jako pierwszy nurek freediver zejdzie na wstrzymanym oddechu na głębokość 100 m, a 31 lat później dowie się o nim cały świat dzięki filmowi Luca Bessona Wielki błękit.

W Seaquarium Mayol wszedł na górny mostek głównego zbiornika, w którym mieszkały delfiny. Widział je już wcześniej. Pierwszy raz w Morzu Czerwonym, kiedy miał siedem lat i płynął z rodziną z Chin do Francji. Oparty o reling parowca obserwował w milczeniu, jak delfiny podpływają do burty statku. „Tym, co uderzyło mnie najbardziej, były oczy delfinów, emanujące inteligencją, ich wieczny uśmiech i niemal ludzki odgłos oddechu. […] Już wtedy wyczuwałem instynktownie w ich spojrzeniach i uśmiechu jakiś przekaz, nieokreśloną jeszcze wiadomość. Czułem, że mamy ze sobą coś wspólnego, że delfiny to trochę jakby moi bracia żyjący w morzu”.

Uczyć się od delfinów

To magiczne myślenie wróciło do Mayola pamiętnego dnia w Sea­quariu

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Głęboka motywacja Głęboka motywacja
Opowieści

Głęboka motywacja

Jakub Popielecki

Kiedy Jacques Mayol mówi o nurkowaniu, nigdy nie mówi po prostu o nurkowaniu. Kamera pokazuje zanurzającego się w ciemne odmęty mężczyznę, a zza kadru płyną fragmenty zapisków bohatera, który opisuje swoje przeżycia. Opowiada on, jak pod wpływem wody i ciśnienia zmienia się poczucie grawitacji, doświadczanie własnego ciała, świadomość siebie. W perspektywie Mayola wyczyn, wydawałoby się: fizyczny – wstrzymywanie oddechu na możliwie największej głębokości – staje się praktyką bez mała duchową. Zejście w morską otchłań nabiera cech powrotu do łona, rozpłynięcia się w gulaszu pierwotnym, zjednoczenia z kosmosem. Otóż to: w dokumencie Lefterisa Charitosa głębia mierzona w metrach spotyka się z głębią filozoficzną.

Nawet jeśli nazwisko Mayol nic wam nie mówi, to na pewno widzieliście inspirowany jego biografią Wielki błękit Luca Bessona. Nic dziwnego, że kino do niego ciągnie, bo to zaiste postać większa niż życie: szofer gwiazd filmowych, pogromca rekordów i wagabunda, o którym w jakimś programie telewizyjnym powiedziano, że na całym świecie kocha tylko trzy rzeczy – morze, kobiety i przygody. Mayol to jednak zarazem zapamiętały adept jogi i uczeń buddyjskich mnichów, odrzucający ideę rywalizacji na rzecz „głębszej motywacji”, człowiek szukający pod wodą spokoju, stanu zen. Charitos relacjonuje życiorys swojego bohatera, próbując pogodzić jego burzliwą biografię z manifestowanymi wartościami. Gdzie bowiem kończy się bawidamek, choleryk i wyrodny ojciec, a zaczyna poszukujący oświecenia idealista, o którym kolejni znajomi mówią ze łzami wzruszenia w oczach?

Czytaj dalej