Idee, o które walczył, do dziś nie straciły na aktualności. Mimo że zmarł ponad 200 lat temu, Tadeusz Kościuszko mógłby i teraz stanąć do walki z siłami obskurantyzmu oraz bigoterii. Ostatni rycerz, pierwszy obywatel.
Już za życia okryty mityczną sławą, był jednocześnie osobą bardzo skromną. Biograf Stefan Bratkowski nazwał go jednym z najbardziej milczących bohaterów. Rzeczywiście, Tadeusz Kościuszko zostawił po sobie niewiele pism. Te, które możemy przeczytać np. w formie listów (prowadził ożywioną korespondencję m.in. z Thomasem Jeffersonem), świadczą o tym, że do końca życia pozostał wierny ideałom wolności i równości. Wystarczy jednak zajrzeć do Wikipedii, by zorientować się, jak złożoną był postacią. Edycje polska i białoruska piszą o nim jako o bohaterze narodowym Polski, Białorusi i Stanów Zjednoczonych. Ukraińcy dodają, że był też bohaterem narodowym Litwy. Na tym nie koniec, bo ma miejsce również w historii Francji – dodają wikipedyści anglojęzyczni.
Pilny uczeń
Urodził się w Mereczowszczyźnie na terenach dzisiejszej Białorusi, najprawdopodobniej 4 lutego 1746 r. Pochodził z rodziny szlacheckiej o białoruskich korzeniach, od dawna spolonizowanej. Żył zarówno na pograniczu kultur, jak i historycznych epok, w czasie rewolucyjnym. Okres ten zakończył się dla Polski katastrofą i upadkiem państwa. W tym samym jednak czasie w walce zbrojnej powstały Stany Zjednoczone, a Francuzi obalili monarchię. Kościuszko był nie tylko świadkiem tych procesów, lecz także w nich uczestniczył. W swojej drodze do wielkości nieraz musiał polegać na szczęściu i przypadku; czasem niewiele brakowało, by jego losy potoczyły się inaczej, a tym samym historia miałaby zupełnie inny bieg.
Przepustką do kariery była dla niego nauka w Szkole Rycerskiej powołanej do życia w 1765 r. przez króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Kościuszko uczył się wcześniej w Kolegium Pijarów w Lubieszowie (dzisiejsza Ukraina), ale edukację musiał przerwać ze względu na trudności finansowe po śmierci ojca. Do Warszawy trafił