Niektórzy są ludźmi renesansu. A inni? Epoki, która dopiero ma nadejść.
Astronom, mistrz finansów, lekarz czy matematyk? Zręczny administrator czy kanonik warmiński? Skuteczny agent (i przy okazji syn agenta) czy ofiara ostracyzmu? Kim był Mikołaj Kopernik? Wychodzi na to, że każdym po trochu, choć elementów wiarygodnych z jego życia prawdopodobnie jest tyle, ile palców u jednej ręki, a tych niepewnych – uwaga, szacuję – tyle, ile palców wszystkich rączek Daniela Mroza zamieszczonych na łamach „Przekroju”.
Można by więc za Josephem Campbellem nazwać Kopernika bohaterem o tysiącu twarzy albo – w wersji mniej ambitnej, proszę wybaczyć – mówić o 50 twarzach Kopernika. Zwłaszcza że nawet wizerunek słynnego astronoma (nim był bez wątpienia, nawet jeśli astronomia stanowiła raczej margines jego działalności, dziś powiedzielibyśmy: niedzielne hobby) zapewne niewiele ma wspólnego z rzeczywistością.