Wieść, że 10 listopada 1444 r. Władysław, król Polski i Węgier, zginął w bitwie z Turkami pod Warną, była szokiem dla poddanych. Długo nie mogli w nią uwierzyć i… czekali na cud. „Ilekroć przyszła do Krakowa wiadomość o królu Władysławie, że żyje, miasto całe napełniało się radością, bito we dzwony i oświecano wszystkie domy mieszkańców. Gdy znano dzielność i niezłomną króla odwagę, nikt nie chciał przypuścić, aby miał zginąć w boju” – pisał kronikarz Jan Długosz.
Ciało młodego króla krzyżowca nie wróciło do kraju, nie było więc dowodu, że zginął. I chociaż obciętą głowę Jagiellona obwożono podobno po Turcji, w państwie polsko-litewskim powątpiewano w jej autentyczność. W 1445 r. wysłano nawet na Bałkany specjalną komisję śledczą mającą ustalić prawdę. Niewiele jednak wskórała.
Sytuacja była tak niepewna, że dopiero trzy lata po bitwie na polskim tronie na dobre zasiadł następca Władysława Warneńczyka, jego brat Kazimierz Jagiellończyk. Lecz nawet, gdy bezkrólewie się skończyło, w kraju wciąż szerzyły się fake newsy o cudownie ocalonym królu…
Inwazja sobowtórów
Przychodziły wieśc