A gdyby tak pozbyć się wszystkich detergentów i przerzucić się na… parę?
Ta wizja jest ze mną od jakiegoś czasu. Niechęć do detergentów żywię nie od wczoraj, jednak do niedawna byłam przekonana, że nie da się ich zupełnie wyeliminować z życia. Nic bardziej mylnego. Potrzeba do tego specjalnego urządzenia, co może nieco zniechęcać, ale za to wielość jego zastosowań, prostota użycia i ekologiczne korzyści kuszą nawet taką paseistkę sprzętową jak ja.
Parownice – bo o nich mowa – działają następująco: podgrzewają w zbiorniku wodę, wytwarzają parę przegrzaną, czyli tzw. suchą, która potem jest sprężana i leci wprost do dyszy czyszczącej. Z dyszy – małych lub większych, przystosowanych do różnych powierzchni – wydobywa się ona pod dużym ciśnieniem, pozwalając na mechaniczne oczyszczenie z zabrudzeń zarówno podłogi oraz okien, jak i armatury czy kafelków. Dodatkowo bardzo wysoka temperatura pary (dochodząca do 100°C) unicestwia większość bakterii, wirusów oraz grzybów, skutecznie odkażając przestrzeń.
Zero detergentów, małe zużycie wody. Alergicy, astmatycy! Para buch, znika brud! Brzmi jak cud.