Paradoks dziadka
i
Tunel czasoprzestrzenny wyobrażony przez twórców filmu "Interstellar" (reż. Christopher Nolan)
Wiedza i niewiedza

Paradoks dziadka

Kevin Dickinson
Czyta się 5 minut

Fizycy twierdzą, że podróż w czasie bez paradoksów jest – z logicznego punktu widzenia – możliwa.

Dziadkowie, możecie odetchnąć z ulgą! Paradoks, który od dawna spędzał wam – a także fizykom i autorom książek oraz filmów science fiction – sen z powiek, nie stanowi jednak zagrożenia. Student University of Queensland i jego promotor przeprowadzili analizy i ustalili, że matematyka dopuszcza podróże w czasie wolne od paradoksów, a praktyczne przeszkody dla podróży w czasie są znacznie poważniejsze niż przeszkody matematyczne.

Fani science fiction często muszą dokonywać tak zwanego zawieszenia niewiary, ignorować rozmaite problematyczne elementy fabuły i po prostu

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Składam się z innych…
i
Wojtek Pszoniak w „The Deep Blue Sea” w Londynie.
Przemyślenia

Składam się z innych…

Rozmowa z Wojciechem Pszoniakiem
Lucjan Kydryński

Napisałeś książkę. Aktorzy od dawna pisują książki, ostatnio coraz częściej i u nas. Sprawa zresztą nie jest trudna: dobiera się bystrego dziennikarza, zdradza się przed nim parę intymnych szczegółów własnej biografii, doprawiając to i owo pikantnym sosem dla zwiększenia poczytności, no i dzieło gotowe. Czy „Pszoniak & Company, czyli Towarzystwo dobrego stołu” też powstało wg tej wypróbowanej receptury?

– Nie, nie – geneza tej książki i jej formuła są całkowicie inne. Przede wszystkim powstała nie dlatego, że jestem aktorem, lecz dlatego, że jestem również kucharzem. Uwielbiam gotowanie – to jest mój azyl. Jeśli pracuję nad jakąś rolą, gotowanie mnie cudownie relaksuje, nie odrywając jednocześnie od pracy. Jestem człowiekiem monotematycznym – ucząc się roli, nie mogę odpoczywać, czytać czy oglądać telewizji, bo to mnie rozprasza, rozbija koncentrację, jedynie gotowanie daje mi odpoczynek, nie mącąc mojego skupienia. Przyjaciele, oczywiście, o tym wiedzą, bardzo lubią moje dania, bawią ich obmyślane przeze mnie przepisy kulinarne, toteż namawiali mnie najpierw, abym założył w Paryżu restaurację, a potem, abym przynajmniej napisał książkę kucharską. Myślałem nad tym – nad książką, nie restauracją – ostatecznie jednak zrezygnowałem z tych planów: miałbym opisywać i fotografować pierożki? Bigos? Kiełbasę z rusztu? W żadnym przypadku, niemniej właśnie z tych rozmyślań powstał projekt książki, którą napisałem. Co się na nią składa: około 50 własnych przepisów kulinarnych – jednak. (Mój ulubiony tatar ze świeżego łososia z czarnym kawiorem, „Trzej koledzy w kminku”, czyli klopsiki z trzech rodzajów mięs – z wołowiny, wieprzowiny i jagnięcia, „Krzywe ryjki”, czyli świńskie ryjki w piwie, itd., itd.) Poprosiłem także moich przyjaciół z całej Europy – i nie tylko – aby zamieścili tu po swoim jednym, reprezentacyjnym przepisie. Również zaprzyjaźnionych malarzy i grafików, m.in. Cieślewicza, Lebensteina, Topora, Dudzińskiego namówiłem, aby namalowali coś specjalnie dla tej książki i reprodukcje ich prac zamieściłem, a okładkę skomponował sławny artysta fotografik, Rysio Horowitz z Nowego Jorku. Do tego dopisałem kilka swoich wspomnień z młodości, poczynając od Lwowa, gdzie się urodziłem; wspominam mamę, ojca, swoje lekcje muzyki, pierwsze wizyty w teatrze, pierwsze próby gotowania, no i… opublikowałem też swoje wiersze. Pisuję je od lat, wybrałem więc z brulionu około dwudziestu – i tych najdawniejszych, i tych ostatnich; są to moje poetyckie refleksje, przede wszystkim na temat aktorstwa.

Czytaj dalej