Pies idzie do szkoły Pies idzie do szkoły
Wiedza i niewiedza

Pies idzie do szkoły

Aleksandra Galewska
Czyta się 3 minuty

W szkołach dla psów kursy dla szczeniaków i psów dorosłych trwają około dwóch miesięcy. Zazwyczaj odbywają się w weekendy – po godzinie zajęć w sobotę i niedzielę. Spotkań grupowych jest od kilku do kilkunastu w trakcie jednego kursu. Wniosek nasuwa się sam – żeby „wytresować” psa, potrzebujemy spędzić z nim na ćwiczeniach od kilku do kilkunastu godzin zegarowych.

To jednak byłoby zbyt piękne i zbyt proste. Tak naprawdę o szkoleniu psa powinno się pomyśleć jeszcze przed sprowadzeniem go do domu. Dziś sama to wiem i proszę uczyć się na moich błędach. Wychowanie psa nie jest kwestią dobrego serca i szczerych chęci. Trzeba być bezwzględnie konsekwentnym, mieć nerwy ze stali i wiedzę o tym, w jaki sposób psy się uczą – a nie robią tego tak jak dzieci. Nie mają sumienia i umiejętności abstrakcyjnego myślenia, na których można bazować, jeśli chce się w nich wywołać poczucie winy (gdy coś przeskrobią). Wiedza o tym jest potrzebna, żeby przewidzieć, kiedy i z jakiego powodu powstają określone problemy. Gdy „mleko się rozleje”, samo jego „ścieranie” nie uczy psa niczego.

Aby nauka nie poszła w las

Uczenie szczeniaka powinno się zacząć już pierwszego dnia, kiedy pojawi się w nowym domu. Nie mówię o komendach typu „siad” czy „leżeć”, bardziej o zasadach panujących w nowym otoczeniu, o samokontroli, o tym, co wolno gryźć, gdzie można spać. Pozwalanie pieskowi na „cieszenie się” dzieciństwem zemści się już w najbliższej przyszłości. Trzeba go traktować poważnie i wymagać od niego określonych zachowań. Im dłużej pozwoli się psu na nieprzestrzeganie zasad, tym większy będzie później problem z nauczeniem go czegokolwiek. Inna sprawa, że brakiem konsekwencji możemy łatwo psu namieszać w głowie – gdy przez kilka tygodni lub miesięcy szczeniak może robić, co mu się podoba, a nagle właściciele zaczynają mu zabraniać prawie wszystkiego. Piesek, któremu na wiele się pozwala, nie będzie zainteresowany współpracą z człowiekiem podczas szkolenia, nie będzie przyzwyczajony do wykonania zadań.

Informacja

Z ostatniej chwili! To ostatnia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Sam kurs posłuszeństwa nie załatwi za nas całej brudnej roboty. Psie kursy są szkołą przede wszystkim dla właścicieli, którzy uczą się, jak i kiedy nagradzać psa, czego i ile od niego wymagać, kiedy zwolnić go z wykonywania zadania, gdzie jest granica wytrzymałości i przyswajalności wiedzy u psa. Często człowiek uczy się też odczytywać mowę ciała psa.

Idealnie byłoby, gdyby opiekun i zwierzę ćwiczyli codziennie po godzinie, a nie tylko podczas zajęć odbywających się w weekend. Pies potrzebuje systematyczności i nikłe są szanse na to, żeby trenowanie jedynie w soboty i niedziele przyniosło spektakularne rezultaty.

Jeśli zależy nam na utrzymaniu efektów pracy i poziomu wyszkolenia, należy uświadomić sobie, że psa trzeba uczyć całe życie. Gdy zaraz po kursie spalimy książki i wyrzucimy plecak, zwierzę w krótkim czasie stanie się anarchistą. Od psa trzeba wymagać, nagradzać go w odpowiednich momentach, uczyć i chwalić przez całe jego życie. Psy po pewnym czasie zapominają komendy i zachowania, których się nauczyły – tylko regularne ćwiczenia i konsekwencja właściciela pozwalają utrzymać wysoki poziom wytrenowania.

Ćwiczenie czyni mistrza

„Wytresowanie” psa kojarzy mi się z wbijaniem mu czegoś do głowy. Wolę słowo „wytrenować”, „nauczyć”. Nie chodzi bowiem o to, żeby nauczyć go bezwzględnego posłuszeństwa, ale współpracy – dla bezpieczeństwa jego samego i innych. Czas, jaki nam to zajmie, zależy od stopnia świadomości, konsekwencji, ilości włożonej pracy i tego, kiedy w ogóle zaczniemy z psem pracę. A im szybciej to nastąpi, tym więcej pies będzie umiał i rozumiał.

Pies potrafi po jednym powtórzeniu nauczyć się komendy, ale rzecz polega na tym, żeby umiał ją wykonać bezbłędnie w każdych warunkach. Właśnie dlatego należy z nim ćwiczyć w wielu miejscach, zwiększać stopień trudności (lub zmniejszać, jeśli zadanie zaczyna być zbyt trudne). Żaden kurs nie zrobi za właściciela tej roboty. Nie da on też gwarancji, że pies będzie po szkoleniu ideałem, jeśli nie będziemy od niego wymagać nic ponad to, czego wymaga instruktor w weekendy.
 

Czytaj również:

Czy pies dogada się z kotem? Czy pies dogada się z kotem?
i
ilustracja: Marek Raczkowski
Wiedza i niewiedza

Czy pies dogada się z kotem?

Aleksandra Galewska

Powiedzenie: żyją w niezgodzie niczym pies z kotem jest powszechnie znane. Na tyle, że osobom, które nigdy nie miały zwierząt, wydaje się, iż osobniki z obu gatunków pod jednym dachem to prosta droga do tragedii, rozlewu krwi albo przymusowego remontu mieszkania. W tym przypadku powiedzonko będące wynikiem uproszczeń i pochopnych wniosków jest wobec zwierząt krzywdzące i przedstawia nie do końca prawdziwy obraz ich świata.

Kot dla psa nie do końca jest tym, czym dla kota jest mysz. Psy nie jedzą kotów – gonienie za nimi wynika z ich popędu łowieckiego. Psy będą gonić oddala­jący się cel, ponieważ mają to zapisane w genach – niektóre rasy bardziej, inne mniej chętnie, ale wszystkie uwielbiają gonić poruszające się obiekty i nie należy o tym zapominać. Nie wynika to jednak z chęci wymordowania konkretnego gatunku, tylko z tego, że kot to atrakcyjny łup, który po prostu jest „pod ręką” (częściej niż sarna lub łasica). Szybki i płochliwy – ucieka, gdy poczuje się zagrożony, a pies, który ma niedostateczną ilość ruchu i zadań, uatrakcyjnia sobie życie bieganiem za szybkim futrzakiem.

Czytaj dalej