Badania naukowe dowodzą, że psy odczuwają lęk i stres tak samo jak ludzie. Wiele złego zrobiło więc powtarzane na okrągło stwierdzenie, że cech i zachowań psów nie powinno się antropomorfizować – chodziło bowiem m.in. o sytuacje, w których pies broni zasobów, a człowiek uznaje, że chodzi o zazdrość. Wiele osób źle zrozumiało ten przekaz i nie nadaje cech ludzkich psu na dużą skalę – odbiera im prawo do lęku, poczucia zagrożenia, odczuwania strachu, podejmowania decyzji.
Szkoły dla psów pokazują, jak narzucić zwierzęciu własną wolę, myląc tresurę z uczeniem. Pies jest stawiany w trudnej sytuacji i nie ma prawa okazać lęku. Przykładem tego jest sadzanie go blisko obcych psów i szybkie oddalenie się od nich – tak ćwiczy się komendę „zostań”. Pies po obu stronach ma obce osobniki, musi siedzieć spokojnie, nie może liczyć na wsparcie człowieka. W naturalnych warunkach zwierzęta wysyłają sobie sygnały za pomocą mowy ciała. Sytuacja, kiedy pies musi pozostać w bezruchu, jest bardzo trudna, ponieważ wyklucza wzajemną komunikację – nie może wymieniać z innymi psami sygnałów uspokajających czy nawet informujących o zagrożeniu. Nie ma to dla właścicieli znaczenia, bo przecież najistotniejsze jest, żeby pies wykonał zadanie. On w tym czasie odczuwa presję, jest zestresowany, ale postara się, bo boi się kary lub też czeka na wspaniałą nagrodę (zazwyczaj jednak chodzi o karę – okazywaną w różny sposób złość właściciela za niewykonanie polecenia).