Polowanie na nurdle Polowanie na nurdle
i
zdjęcie: Flickr (CC BY-NC-SA 2.0)
Marzenia o lepszym świecie

Polowanie na nurdle

Ewa Pawlik
Czyta się 3 minuty

Początek wakacji to czas, gdy redakcje komponują dla swoich czytelników wszelkiej maści listy – co ze sobą zabrać, gdzie się w ogóle zabrać warto, dokąd z dziećmi, gdzie z czworonogiem, jaki kostium i który krem. My również mamy pewną propozycję, skierowaną do tych z Państwa, którzy wypoczywać będą nad Bałtykiem. 

Gorąco zachęcamy do zabrania ze sobą durszlaka! 

Zwykłe kuchenne sitko wystarczy, by pomóc naukowcom w ratowaniu świata, a przynajmniej – w oszacowaniu szkód, jakie planecie wyrządzamy. Wraz z Instytutem Oceanologii PAN zapraszamy do wzięcia udziału w akcji liczenia nurdli. 

Nurdle to granulat używany przy produkcji wyrobów z plastiku. Każda plastikowa rzecz, którą macie w swoim otoczeniu, z nurdli właśnie powstała. 

Z wyglądu wydają się one dalekim krewnym soczewicy. To malutkie plastikowe kuleczki, o średnicy mniej więcej trzech milimetrów, w różnych barwach. Te ziarenka nigdy nie znikają, rozdrabniają się tylko i wraz z prądami morskimi rozprzestrzeniają po całej planecie.

Niektóre wyglądają wręcz apetycznie i to jest problem. Gdy w trakcie transportu przedostają się do środowiska, zwierzęta mylą je z pożywieniem i konsumują. A plastik nie jest lekkostrawny i brak mu odżywczych wartości. Stanowią więc dla zwierząt śmiertelne zagrożenie. Plastik jest groźny i dla nas. Jego rozdrobnione kawałki mieszają się z piaskiem, na którym rozkładamy parawany i koce. Pod wpływem słońca te drobinki mocno się nagrzewają, mocniej niż czysty piasek. To jeden z elementów zmian klimatycznych, które obserwujemy. W odległych od nas krajach, tam, gdzie np. żółwie składają w piasku jaja, staje się to przez wzrost temperatury piasku niewykonalne. 

Nie wiemy dokładnie, ile nurdli wyleguje się na bałtyckich plażach. Jak to oszacować? 

Polowanie na nurdle to polowanie bezkrwawe. Warto zaprosić do udziału w nim dzieci. Potrzebujemy durszlaka, sznurka, koperty i kartki, na której zapiszemy wyniki. 

zdjęcie: Greenpeace Polska/Flickr (CC BY-ND 2.0)
zdjęcie: Greenpeace Polska/Flickr (CC BY-ND 2.0)

Na plaży należy wydzielić stanowisko poszukiwawcze – kwadrat o boku jednego metra. Jeśli wykorzystamy cztery patyczki i sznurek, badania nabiorą profesjonalnego charakteru i łatwiej będzie przekonać do udziału w nich kilkulatków. 

Z tego obszaru pobieramy kolejno próbki – wykopujemy piasek z głębokości około trzech centymetrów i przesiewamy go przez sitko. Powtarzamy ten proces, aż przebadamy płaszczyznę jednego metra kwadratowego. Nurdle liczymy, chowamy do koperty i zapisujemy wynik. Trzeba też podać możliwie dokładną lokalizację. Jedno poletko to jedna koperta. 

Te informacje pozwolą naukowcom oszacować, w jakim stopniu problem zanieczyszczenia plastikiem dotyczy polskich plaż. Liczymy na Państwa pomoc!

Jak polować na nurdle?

Koperty i informacje na temat miejsca, w którym przeprowadzono pomiary, należy przesłać profesorowi Marcinowi Węsławskiemu, dyrektorowi sopockiego instytutu, z dopiskiem NURDLE na kopercie.

Adres: IO PAN, NURDLE, ul. Powstańców Warszawy 55, 81-712 Sopot

Można też zanotować wyniki poszukiwań i przesłać je drogą mailową, co w trakcie urlopu może wydawać się mniej angażujące i wygodniejsze. Adres mailowy: [email protected]

W tytule maila wpisujemy NURDLE.

Dane będą zbierane właściwie bezterminowo, a my przez całe lato informować będziemy o przebiegu akcji.

Liczenie nurdli odbywa się stale w wielu innych miejscach naszej planety. Jeśli temat Państwa zainteresował, warto śledzić tę stronę:

https://www.nurdlehunt.org.uk/

Czytaj również:

Wyspa wysypisko Wyspa wysypisko
Ziemia

Wyspa wysypisko

Piotr Żelazny

Są miejsca na świecie, gdzie woda jest tak gęsta od plastiku, że przypomina galaretkę. Ratunkiem dla oceanicznych stworzeń są aktywiści, którzy albo czyszczą pływające wyspy śmieci, albo chcą na nich zamieszkać.

Jest dwa razy większa niż Teksas. I trzy razy większa niż Francja. Rozciąga się między wybrzeżem Kalifornii a Hawajami, ale nie ma jednego stałego miejsca. Dryfuje, kręcą nią prądy Pacyfiku, rośnie, maleje. Wyspą nazywana jest na wyrost – to nazewnictwo z naukowego punktu widzenia nieuprawnione. Co to bowiem za wyspa, na której nie można postawić nogi? Wbrew popularnemu mitowi nie widać jej z kosmosu. W ogóle jej zresztą nie widać. Mikroplastik pływający w wodzie jest prawie niedostrzegalny, a wyspa śmieci, o której mowa, składa się w dużej mierze właśnie z niego.

Czytaj dalej