Portrety planety
i
ilustracja: Elena Mozhvilo/Unsplash
Kosmos

Portrety planety

Piotr Stankiewicz
Czyta się 6 minut

Człowiek poleciał w kosmos, a odkrył Ziemię – to paradoks i trochę już banał, ale ważny i prawdziwy. Najważniejsza lekcja z podróży kosmicznych nie dotyczy bowiem niezmierzonych przestrzeni, dalekich globów i gwiazdozbiorów, ale planety, z której wyruszyliśmy w tę podróż. I nas samych.

To bardzo charakterystyczne, że w złotych latach astronautyki (czyli w tych, jak na razie, minionych) mówiło się o „podboju” bądź wręcz „kolonizacji” kosmosu. I faktycznie, w latach 60. czy 70. wydawać się mogło, że wielka przyszłość człowieka w kosmosie jest na wyciągnięcie ręki. Nic dziwnego, że się tak wydawało, bo przecież początki były piorunujące. Minęło zaledwie trzy i pół roku między pierwszym sztucznym satelitą Ziemi, czyli Sputnikiem 1 (1957), a pierwszym człowiekiem w kosmosie – Gagarinem (1961). Z kolei zaledwie osiem lat później (1969) Armstrong i Aldrin chodzili już po Księżycu. Prosta ekstrapolacja pozwalała myśleć o stałej bazie na Księżycu w latach 80., lotach na Marsa w latach 90., a w roku 2001 – przynajmniej w wyobraźni Arthura C. Clarke’a, autora Odysei kosmicz

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Moja Gaja
i
kolaż, zdjęcie: NASA
Przemyślenia

Moja Gaja

Mikołaj Golachowski

Czasem mówimy o niej z rozczuleniem, słowami Edwarda Stachury, że „toczy, toczy swój garb uroczy”. Czasem, z większym patosem, ale też bardziej adekwatnie, nazywamy ją Matką Ziemią.

Pierwszy raz zobaczyliśmy ją na sławnym zdjęciu Earthrise (z ang. Wschód Ziemi) wykonanym 24 grudnia 1968 r. przez Williama Andersa z misji Apollo 8. Nie było to pierwsze zdjęcie Ziemi w historii, ale pierwsze kolorowe, dzięki czemu widać, jak niesamowicie jej żywe barwy kontrastują z szarą i martwą powierzchnią Księżyca. Wygląda na nim pięknie i krucho. O tym, jaka jest wielka, osobiście przekonałem się, płynąc po raz pierwszy statkiem na Antarktydę.

Czytaj dalej