Z technokratycznym podejściem do środowiska w PRL-u, wiarą w to, że człowiek może dowolnie ingerować w naturę było jak w „Weselu w Atomicach” Mrożka: „(…) Akurat w tym czasie zaczęli u nas przekształcać przyrodę. To, co było zalesione, ucywilizowano, ale za to zmelioryzowano, zaś pustynie zalesiono. Rzekę zawrócono, żeby płynęła w drugą stronę. (…) U mnie na podwórku powstała wielka tama o poważnym znaczeniu gospodarczym, tak że drzwi się całkiem nie odmykały i z trudnością można było wyjść z domu.” W III RP też nie zawsze było lepiej.
„Czy Kraków przetrwa do 2000 roku?”
W schyłkowym PRL-u stan środowiska naturalnego był zatrważający – lata gwałtownej industrializacji dały o sobie znać. Setki dzieci na Śląsku chorowało na ołowicę, huta aluminium w Skawinie emitowała toksyczne ilości fluoru. Andrzej Kassenberg i Czesława Rolewicz ze współpracownikami z Komisji Planowania przy Radzie Ministrów opracowali szczegółowe mapy wyróżniające 27 obszarów ekologicznego zagrożenia. Za obszary klęski ekologicznej uznano m.in. Górny Śląsk, okolice Krakowa i Trójmiasta, zanieczyszczenie środowiska we wszystkich elementach stwierdzono wokół praktycznie wszystkich znaczących ośrodków przemysłowych. Łącznie był to obszar zamieszkały przez ponad 13 milionów ludzi.