Wyniszczona wojnami, biedna i zacofana. To jeden obraz. Drugi – równie silnie zakorzeniony w kulturze – to ta bezkresna, oświetlona na złoto, zamieszkana przez szczęśliwych, chociaż biednych ludzi. Oba obrazy są nieprawdziwe. Zresztą przede wszystkim nieprawdziwe jest mówienie o jednej Afryce – tłumaczy Paulina Zając, trenerka edukacji globalnej i antydyskryminacyjnej, która zajmuje się naświetlaniem kulturowych oraz myślowych stereotypów kształtujących nasze postrzeganie świata.
Dariusz Kuźma: Dobrze myślę, że największym uproszczeniem wobec Afryki jest właśnie to, że wspominając o niej, wrzucamy do jednego worka kilkadziesiąt państw oraz setki odmiennych kultur, języków i światopoglądów?
Patrycja Zając: I tak, i nie. Generalizację językową można jeszcze przyjąć, bo kilkadziesiąt państw europejskich też określa się zbiorczo Europą, mimo że nie mają często ze sobą wiele wspólnego. Uproszczenie językowe pomaga wyrazić jakiś pogląd, gdy nie mamy czasu zagłębiać się w szczegóły. Problem pojawia się wtedy, gdy generalizacja językowa idzie w parze z myślową – gdy o Afryce, drugim co do wielkości kontynencie Ziemi, myśli się jako o kraju. A jest to niestety dosyć powszechne i prowadzi nie tylko do wrzucania afrykańskiej różnorodności do jednego worka, ale też skutkuje powielaniem na skalę masową stereotypowych narracji. Literatura popularna o Afryce musi mieć na okładce jakąś akację, zwierzątka, biedne dzieci z wydętymi brzuszkami, w otoczeniu much. Inaczej gorzej się sprzeda, bo sprzedaż bierze się w dużej mierze z wizerunku funkcjonującego w kulturze masowej. U nas, w Europie, przekaz medialny jest wciąż pochodną europocentrycznego imperializmu kulturowego, mało przebija się w nim głosu samej Afryki czy nawet diaspory.
Ludzie wolą hołdować istniejącym od dawna stereotypom, bo są bezpieczne?
Ludzie nie l