Problem nadmiaru ciał Problem nadmiaru ciał
i
ilustracja: „Przekrój”
Wiedza i niewiedza

Problem nadmiaru ciał

Paulina Wilk
Czyta się 14 minut

Filozofia zero waste jest dobra za życia, ale co począć ze sobą po śmierci? Umiera nas tak wielu, że brakuje miejsca dla ludzkich szczątków. Ruszają więc cmentarne innowacje.

Racjonaliści mawiają, że jednego tylko można być w życiu pewnym – własnej śmierci. Ta myśl, z pozoru niepodważalnie słuszna, jest dziś warta rozważenia z dwóch powodów. Po pierwsze, ludzkość, właściwie odkąd istnieje, stara się przesuwać granicę życia i skutecznie negocjuje coraz odleglejsze terminy nieuchronnego zdarzenia. Przybywa wśród nas immortalistów, ludzi głęboko przekonanych, że koniec życia wcale nie jest konieczny, i poszukujących osadzonych w nauce strategii eliminowania śmierci.

Kult(ura) młodości obowiązuje na całym globie – w jej imię brazylijskie 13-latki operują piersi, młodzi Koreańczycy robią bolesne liftingi, polskie 20-latki ostrzykują usta i bezpowrotnie zmieniają rysy swych twarzy, lekko tylko posiwiali na skroniach dyrektorzy zarządzający i ojcowie trojga dzieci biegają maratony, koncerny spożywcze zmieniają linie produktów na rzekomo wspierające witalność, a product managerki, które chcą robić kariery, nie tracąc dobrej zabawy, w niedzielne poranki zamawiają wizyty domowe pracowników medycznych ze stawiającymi je na nogi witaminowymi „wlewkami” podawanymi dożylnie. Jeszcze inni tzw. zdrowy styl życia uprawiają z bezlitosną autodyscypliną, która z życiem i zdrowiem ma niewiele wspólnego. Współczesność jawi się jako gra w nieustanne resetowanie organizmu, próba cofania pionka do pozycji wyjściowej oznaczonej jako „wieczna młodość”. Na śmierć nie ma tu miejsca – jest niepożądana, ponieważ tylko ona opiera się rewitalizacji.

Drugi powód, dla którego warto zakwestionować nieuchronność śmierci, jest taki, że wydaje się ona bodaj jedynym tak staromodnym, nigdy niemodyfkowanym konceptem dotyczącym naszego istnienia. Od XIX-wiecznej rewolucji przemysłowej podważyliśmy i zmieniliśmy cały wachlarz spraw dotyczących tego, jak żyjemy – człowiek współczesny jest dzieckiem pasma intensywnych rewolucji i przemian. Zadziwiające więc, że przez ponad 100 lat

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

A teraz zniknę! A teraz zniknę!
i
zdjęcie: Vincenzo Cottinelli
Wiedza i niewiedza

A teraz zniknę!

Paulina Wilk

Szczęśliwi mogą na koniec powiedzieć: żyłem w pełni i tak, jak chciałem. Ale Tiziano Terzani podniósł poprzeczkę ­– pokazał, jak pięknie i treściwie umrzeć.

Ustalenia są takie: kiedy nadejdzie moment, skontaktujecie się z Zielonym Krzyżem, przyjadą dyskretnie do domu, żeby zrobić, co trzeba. Jak wiecie już od jakiegoś czasu, chcę być skremowany i proszę, by trumna była najprostsza, jak to tylko możliwe, najlepiej z desek. Zostanę zaniesiony w niej do kapliczki, skąd jak najszybciej, bez litanii, śpiewu, przemówień, ale w ukochanej przeze mnie ciszy zaniesiony zostanę do pieca kremacyjnego, z którego wyjdę prochem w prostej urnie, która zostanie przekazana być może rodzinie. Tak wrócę na ziemię Orsigni. Chcę, aby tak się stało. Zróbcie wszystko, żeby tak było. Dziękuję i pośmiejcie się dobrze. Ściskam Was”.

Czytaj dalej