Przemalować bociany Przemalować bociany
Wiedza i niewiedza

Przemalować bociany

Mirosław Bańko
Czyta się 3 minuty

Mazurska wieś, w okolicy pełno bocianich gniazd, o tej porze roku już pustych. Tylko w jednym, jeszcze wczoraj zamieszkałym, stoi samotny bocian. Jego nieruchoma sylwetka wyraźnie rysuje się w blasku zachodzącego słońca. Ale nazajutrz jego też nie ma.

Ten nostalgiczny obrazek z wakacji prowokuje do pytań. O czym myślał samotny bocian w opustoszałym gnieździe, czyżby żegnał się z domem? Gdzie właściwie bociany mają dom: tu czy tam? Czy tęsknią za „tam”, gdy są „tu”, i na odwrót? I czy to bocian był, czy bocianica?

Pytania trochę naiwne, jak z wierszyka dla dzieci: „Co pan jadł, panie bocianie, na pierwsze i na drugie śniadanie?” albo „Czy łatwe życie bociana, gdy trzeba latać od rana?”. Bocian z wiersza może odpowie, ten z gniazda na pewno nie, ale scena jest symboliczna i mówi sama za siebie: zachód słońca, czas odlotów, po prostu serce się kraje i rzewne melodie same przychodzą na myśl, zwłaszcza przy kieliszku miejscowego specjału w kuchni u sołtysa. „Góralu, czy ci nie żal?” i „Dla chleba, panie, dla chleba”.

Z Afryki, gdzie zimują, mają nasze (bo przecież nasze!) bociany tysiące kilometrów. Wiele z nich tej drogi nie przeżyje, a jednak lecą – czy to dla chleba, czy to do „stron ojczystych”. Jakkolwiek jest, skoro młode boćki u nas przychodzą na świat, to mają polskie obywatelstwo. Latają potem po niebie z polskim paszportem, z polskim godłem na ogonie i – niczego nie ujmując Polskim Liniom Lotniczym – liczebnie biją flotę powietrzną LOT-u na głowę i rozkładają na łopatki (a raczej na skrzydła). Czemu by ich latania nie wykorzystać do promocji naszego kraju? Niech sławią dobre imię Polski, niesłusznie atakowanej przez nieprzyjaciół.

Informacja

Z ostatniej chwili! To druga z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Pierwszy pomysł, jaki się tu nasuwa, to przemalować bociany na biało-czerwono. Gdyby się nie udało, to pobielić im czarne pióra, bo białe już mają, a czerwony kolor na dziobie i nogach też. Latając w barwach narodowych, byłyby boćki ambasadorami naszej ojczyzny i żywym dowodem na to, jak w Polsce jest dobrze, skoro warto do niej lecieć tylaś­ny kawał i z powrotem.

Można by też część naszych bocianów nakłonić do pozostawania w kraju. Te coroczne odloty i przyloty pachną koniunkturalizmem, a dumny polski bocian nie powinien się kłaniać porom roku i ulegać kaprysom przyrody. Niechby odpowiednie instytucje pomyślały, jak bocianom ocieplić na zimę gniazda, i jak im zapewnić stołówki. Może z żabami trzeba porozmawiać? Żaby przecież na zimę nie odlatują, może by zechciały podawać bocianom do stołu?

Tak sobie myśląc i myśląc – „przy kieliszku miejscowego specjału w kuchni u sołtysa” – wymyśliłem, że trzeba napisać list do właściwego ministra, by sprawę bocianów ukazać w należytym świetle. Zaczynam zatem:

Szanowny Panie Ministrze! Mając w pamięci Pana głęboką troskę o wizerunek naszego kraju, pozwalam sobie powierzyć uwadze Pana Ministra życie i zwyczaje bocianów. Te umiłowane przez nas stworzenia, głęboko wrosłe w polski pejzaż i utrwalone w polskiej sztuce, podejmują co roku ogromny trud, gdy po wychowaniu potomstwa odlatują całymi rodzinami do dalekiej Afryki zamiast zostać u nas i korzystać z dobrodziejstw naszej życzliwej wszystkim ojczyzny. Niewiele trzeba, aby część z nich zatrzymać u nas, a część ubrać w stroje narodowe, wyposażyć w specjalne pełnomocnictwa i pozwolić im sławić imię naszego kraju pod obcym niebem. W przekonaniu, że losy polskich bocianów nie będą Panu obojętne, pozostaję z szacunkiem. (Imię i nazwisko).

Jak widać, każdy z nas, nawet skromny felietonista „Przekroju”, może się przysłużyć sprawie, byle tylko chciał pomóc, a nie szkodzić. Sabotażystów sypiących piasek w szprychy nam nie trzeba.

Koniecznie trzeba natomiast pogadać z bocianami, żeby nie było tak, że wzgardzą ofertą pana ministra i będzie skandal. Pojechałem zatem na łąki, ubrany w biały płaszcz z czarnymi połami i w czerwone kalosze. Chodzę i chodzę, czekając, aż jakiś bocian się zbliży, ale czas mija i nic. Dzień się kończy, słońce już nisko nad lasem, kładzie się złotym blaskiem na łące. Czuć chłód i robi się nieprzyjemnie, chyba niedaleko do końca lata. Spojrzałem w górę, a tam stado bocianów leci. Pomachały mi skrzydłami, więc im odmachnąłem raz, drugi, trzeci i – proszę! – sam lecę i zaraz do nich dołączę.

To się nazywa odlot! Kle, kle…

Bocian czarny (Ciconia nigra), zdjęcie: Roman Filipkowski/Flickr(CC BY 2.0)
Bocian czarny (Ciconia nigra), zdjęcie: Roman Filipkowski/Flickr(CC BY 2.0)

Czytaj również:

Bohater numeru – Bocian Bohater numeru – Bocian
Rozmaitości

Bohater numeru – Bocian

Wszystko Będzie Dobrze

8 ptaków, które łatwo pomylić z bocianem

Ocian iały – ptak duży, z czerwonym dzioem, długimi nogami, żywi się żaami, ardzo lui tereny łotniste lu podmokłe, migruje wiosną. Od „bociana białego” różni się rakiem litery „b”.

Czytaj dalej