Puste pola Puste pola
i
zdjęcie: Adriel Kloppenburg/Unsplash
Wiedza i niewiedza

Puste pola

Bohdan Baranowski
Czyta się 4 minuty

Jeszcze nie tak dawno ziemie polskie pełne były niezwykłych stworzeń, po których nie ma już prawie śladu. Tym razem nie opowiadamy o ginących gatunkach fauny i flory, ale o postaciach z demonicznego panteonu.

O ile wierzenia w istotę demoniczną typu południca, chociaż nie zawsze tak nazywaną, rozpowszechnione były na przeważającej części obszaru ziem polskich, o tyle bardzo niejasno przedstawia się sprawa wierzeń dotyczących innych demonów polnych. Na wschodnim Mazowszu, w okolicach Pułtuska i Wyszkowa, jeszcze w latach trzydziestych tego stulecia [XX w. – przyp. red.] niektórzy ze starych ludzi opowiadali o maleńkich istotach żyjących w polach. Według jednych informatorów miały to być maleńkie, pokraczne i wyjątkowo brzydkie dzieci ubrane w białą płachtę, według innych były to karzełki z wielkimi, białymi brodami. Istoty te nie żywiły specjalnie wrogich uczuć w stosunku do ludzi. Przeciwnie, niekiedy wyświadczyć one mogły pewne usługi. Wyganiały więc z kartoflisk żerujące tam dziki, straszyły wyjadające ziarno wróble. Jednocześnie jednak obrażone przez człowieka potrafiły wyrządzić mu pewne szkody, a więc naprowadzić leśną zwierzynę na jego pole, rozsiać robaki na kapuście itp. Spotykając więc takiego maleńkiego „stworka”, należało go grzecznie przywitać, a jeśli się miało przy sobie coś do jedzenia, poczęstować go. „Stworki” te szczególnie lubiły okruszyny chleba lub mleko. Mimo maleńkiego wzrostu posiadały one niepospolitą siłę. W Obryłem na terenie Białej Puszczy Kurpiowskiej opowiadano ongiś o młodym parobku. Podczas podorywki w polu spotkał on takiego małego potworka, który go poprosił o okruszyny chleba. Parobek ów nie tylko mu nic nie dał, ale jeszcze próbował przepędzić batem. Rozzłoszczony karzełek wyrwał mu wówczas bat i niemiłosiernie pobił go nim tak, że parobek zostawiwszy konie i pług, uciekł z pola do wsi.

Wierzenia w te dziwne istoty mieszkające w polach już w latach trzydziestych bieżącego stulecia miały charakter wybitnie reliktowy. Coś niecoś słyszały o nich tylko niektóre osoby, przeważnie reprezentujące najstarsze pokolenie ówczesnej ludności chłopskiej ze wsi Zambski Koś­cielne, Obryte i Rząśnik na terenie Białej Puszczy Kurpiowskiej, oraz ze wsi Chmielewo i Boby na terenach leżących na prawym brzegu Narwi.

Informacja

Z ostatniej chwili! To przedostatnia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Być może informacje te były pozostałościami dawnych wierzeń w jakieś specyficzne demony polne znane tylko na terenach leżących nad środkową Narwią. Co ciekawsze jednak, z tego typu wierzeniami zetknąłem się również w formie zupełnie szczątkowej w końcu lat czterdziestych w innej części ziem polskich, a mianowicie w Konopnicy nad Wartą w Wieluńskiem. W tym wypadku opowiadano o żyjących w zbożu małych karzełkach, które się żywiły ziarnami żyta.

Naturalnie na podstawie tak stosunkowo nielicznych informacji trudno jest wysuwać jakiekolwiek przypuszczenia. Być może były to relikty dawnych wierzeń, być może echa wywodzących się z zupełnie innych terenów etnicznych opowieści o krasnoludkach (zarówno z terenu Wieluńskiego, jak i z terenu Białej Puszczy Kurpiowskiej dość liczna była ongiś emigracja sezonowa na roboty do Niemiec). Obawiam się zresztą, że już obecnie, gdy tego typu wierzenia poszły w zapomnienie, zagadki tej nigdy już nie będzie można rozwiązać i co najwyżej można tu wysuwać pewne przypuszczenia.

W niektórych okolicach Wielkopolski w końcu XIX w. znana była postać demona opiekuńczego zbóż. Według dość niepewnych zresztą informacji, wyobrażano go sobie jako demona człekokształtnego czarno ubranego. Miał on posiadać jedną stopę ludzką, drugą zaś psią. W wigilię św. Jana przechodził on jakoby przez łany zboża, wycinając sobie sierpem odpowiednią ścieżynkę.

Nad górną Pilicą opiekuńczy demon zboża miał się pojawiać w postaci białego ptaka. Pewien gospodarz z okolic Maluszyna w Radomszczańskiem, który w tajemnicy zajmował się kłusownictwem, wracając z polowania wczesnym rankiem w dzień Matki Boskiej Jagodnej (Nawiedzenie Najświętszej Marii Panny – 2 lipca), strzelił do tego ptaka. Kula odbiła się od niego i upadła pod nogi niefortunnego kłusownika. Został on jednak surowo ukarany przez tego demona, gdy przez siedem lat na jego polu panował stale nieurodzaj, a to zboże wymarzło, to znów wyschło, wybił je grad, zjadły myszy itp. I te wierzenia, prawdopodobnie nieobejmujące swym zasięgiem szerszego terenu, już w latach czterdziestych bieżącego wieku prawie zupełnie zanikły.

Wreszcie zdarzało się, że do grupy demonów polnych zaliczone zostały w niektórych okolicach postacie pewnych osób poprzednio znanych w danej okolicy i niecieszących się zresztą zbyt dobrą sławą. W Strzelicach pod Chodzieżą w Wielkopolsce w końcu XIX w. w południe po polach chodził duch zmarłej żony niemieckiego generała z Piły, tzw. pani Usedomowej, w czarnym czepcu z czerwonymi powłóczystymi wstęgami. Pod Rogożnem w Wielkopolsce w łanach żyta krył się dziwny demon zwany „zagaczem”. Miejscowe przysłowie głosiło: „Nie chodź w żyto, bo cię zagacz schwyto”. Podobno w połowie XIX w. zbójca o tym nazwisku grasował w tej właśnie okolicy, szczególnie pod Murowaną Gośliną i Stokami. Czaił się on zwykle przy drodze w życie, skąd wyskakiwał na drogę i rabował przejeżdżających. I oto znacznie później w opowiadaniach okolicznej ludności awansował on do roli istoty typu demonicznego. Można jednak mieć pewne wątpliwości, czy w rzeczywistości postać jego, podobnie jak innych istot demonicznych, budziła przerażenie wśród okolicznych mieszkańców, czy też może podchodzono do niej z pewnym przymrużeniem oka, wykorzystując ją tylko dla straszenia dzieci.


Fragment książki Bohdana Baranowskiego W kręgu upiorów i wilkołaków. Demonologia słowiańska, Wydawnictwo Replika, Poznań 2019. Tytuł, lead i skróty pochodzą od redakcji „Przekroju”.

Czytaj również:

Południce Południce
i
„Boginka w dzwonach” z cyklu „Rusałki”, Jacek Malczewski, 1888 r., Muzeum UJ w Krakowie (domena publiczna)
Wiedza i niewiedza

Południce

Biografia demonologiczna
Paweł Szczepanik

Szanownych Czytelników uprasza się, aby ze względu na własne bezpieczeństwo lekturze niniejszego tekstu oddawali się w innym miejscu niż pole czy miedza, a także nie w samo południe.

Bywam ptakiem, zwierzęciem, kotką abo sową,
W nocy wielką niewiastą, co mię śmiercią zowią.
Kto mie ujrzy w południe, to przypołudnicą,
A pod wieczór zaś wiedźmą abo latawicą.

Czytaj dalej