Znamienity fizyk kwantowy opowiada o swoim spotkaniu z myślą buddyjskiego mędrca sprzed prawie 2 tys. lat oraz o tym, jak wiele mają sobie do zaoferowania Wschód i Zachód.
Nie natknąłem się na tę książkę przypadkiem. Rozmawiając z różnymi ludźmi o kwantach i ich związku z naturą, często słyszałem pytanie:
– A czytałeś Nagardźunę?
Gdy po raz enty padło sakramentalne: „A czytałeś Nagardźunę?”, zdecydowałem się w końcu na ten krok i postanowiłem przeczytać dzieło tego filozofa. Choć Nagardźuna nie jest powszechnie znany na Zachodzie, jego tekst filozoficzny, który tak mnie zaintrygował, w żadnym razie nie jest mętny czy nic nieznaczący. Jest to jedno z najważniejszych dzieł filozofii buddyjskiej, więc mój brak wiedzy o jego istnieniu wynikał tylko z tego, że nie znałem azjatyckiej filozofii (co nie jest rzadkością w przypadku mieszkańców Zachodu). Tytułem dzieła jest jedno z tych nieskończenie długich słów w sanskrycie – Mula-madhjamaka-karika – które tłumaczy się w różny sposób, między innymi jako Podstawowe wersy środkowej drogi. Przeczytałem je w angielskim przekładzie opatrzonym komentarzami jednego z amerykańskich filozofów analitycznych. Wywarło na mnie głęboki wpływ.
Zamek i smok
Nagardźuna żył w II w. n.e. Do jego tekstu, mające