Szukałem pierwszego zdania. Nie było go w Budzie Ruskiej, choć przystanąłem na widok sędziwej lipy i krzyża. Nie chciałem jej zapisywać, bo gdyby ktoś wyciął drzewo, zapisane bolałoby bardziej niż niezapisane.
Początku nie było też za opłotkami Budy, gdzie przyplątał się wiersz o wsi, która przeminęła. I tylko dzięcioł i wiewiórka skrupulatnie uprawiali swoje biologie, by były zgodne z opisami w książkach. Fraza nie znalazła się też w ostępach Wigierskiego Parku Narodowego, choć marzyło się spotkanie z zającem bielakiem. Dopiero w Wysokim Moście, czyli 6 km dalej, dało się słyszeć: z Budy Ruskiej, przez las i śnieg, czyli czerń i biel, do Białowieży jest około 280 km.
W Wysokim Moście cztery drogi od 500 lat rozchodziły się w cztery strony świata. Od dobrych 100 rosła tam lipa. Miała sześć konarów, w sześć stron nieba. Tak jak tysiące ludzi wcześniej stałem na rozdrożu, ustalając