Spalane pachną tak pięknie, że już od dawien dawna wykorzystywano je w obrzędach związanych z kultem, a także w celach relaksacyjnych. Do dziś zresztą w niektórych kościołach oraz wspólnotach religijnych okadza się nimi domostwa i ołtarze.
W tradycji Kościoła katolickiego 6 stycznia wspomina się trzech mędrców, którzy przynieśli Nowonarodzonemu w darze złoto, kadzidło i mirrę. Jak się jednak okazuje, najdroższym prezentem nie było wcale złoto, ale prawdziwe kadzidło, czyli olibanum. To żywica otrzymywana z drzew z rodzaju kadzidla (kadzidłowców), głównie Boswellia sacra i Boswellia serrata. Szczególnie ważnym miejscem jej pozyskiwania jest Półwysep Arabski, choć gatunki kadzidli występują też w Afryce oraz innych częściach Bliskiego Wschodu. Najcenniejszą z nich – kadzidlę Cartera, czyli Boswellia sacra – spotykamy w Omanie, Jemenie i Somalii. Z kolei kadzidla indyjska, Boswellia serrata, rośnie przede wszystkim w Pendżabie i Pakistanie. Aromatyczny sok żywiczny, z którego powstaje olibanum, pojawia się na zranionej korze drzew. Niestety z powodu nadmiernego pozyskiwania tej substancji wytwarzające ją rośliny są coraz bardziej wyniszczane.
Według mitologii greckiej Boswellia sacra była kiedyś kobietą o imieniu Leukothoe. Zakochał się w niej bóg Słońca Helios i porzucił dla niej dotychczasową kochankę Klytię. Zdradzona poskarżyła się ojcu Leukothoe, który pogrzebał córkę żywcem. Heliosowi udało się tylko częściowo uwolnić ukochaną i zapewnić jej trochę kontaktu z powietrzem. W taki oto sposób przeobraziła się ona w kadzidłowiec.
Jej wysokość mirra
Podobnie jak kadzidło mirra również pochodzi z rodziny osoczynowatych, Commiphora myrrha. Swoim zasięgiem obejmuje Oman i Jemen oraz Somalię, Dżibuti i Kenię. Po zranieniu kora tej rośliny wytwarza grudki żywicy, którą od starożytności stosuje się do namaszczania i balsamowania zwłok, a także jako środek przeciwbólowy.
Interesującym przypadkiem przeniesienia nazwy „mirra” na inny gatunek jest historia dysfanii Schradera. Roślina ta pochodzi z Afryki i południowo-zachodniej Azji, a w stanie dzikim występuje też – uwaga! – w okolicach Rzeszowa. Kilka lat temu dostałem informację, że mieszkańcy Podkarpacia co roku święcą dysfanię 15 sierpnia, czyli w dzień Matki Boskiej Zielnej. I rzeczywiście badania terenowe potwierdziły, że jest to zwyczaj rozpowszechniony w trójkącie Rzeszów – Leżajsk – Przeworsk. Poświęconej „mirry” używano dawniej do okadzania domu w święto Trzech Króli; nawet księża skupowali lub zbierali w tym celu dysfanię od wiernych. Stosowano ją też na Rzeszowszczyźnie przeciwko molom oraz podkładano zmarłym pod głowę. Skąd się jednak wzięła w pobliżu Rzeszowa, trudno powiedzieć. To chyba jedna z największych zagadek polskiej etnobotaniki. Ale samo odkrycie pokazuje, że w Polsce wciąż ma sens prowadzenie badań terenowych i wypytywanie starszych o różne, nieudokumentowane dotąd zwyczaje.
Warto przy okazji dodać, że na świecie stosuje się do okadzania setki gatunków. W naszej strefie geograficznej pięknie pachnący dym daje szałwia lekarska (Salvia officinalis). Nie bez powodu w Chorwacji, gdzie jest najpospolitsza, określa się ją mianem kadulja pochodzącym od słowa „kadzić”. Rdzenni mieszkańcy Ameryki wykorzystywali do kadzenia także szałwię białą (Salvia apiana). Inna śródziemnomorska roślina czasem stosowana do kadzenia to liście wawrzynu szlachetnego (Laurus nobilis).
Kolejna grupa roślin z naszej strefy klimatycznej używana do okadzania to bylice. W Polsce jest to bylica pospolita (Artemisia vulgaris), w Ameryce Północnej zaś – występująca tam bylica luizjańska (Artemisia ludoviciana). Również w Chinach wykorzystuje się bylicę do robienia specjalnych wałeczków do okadzania nazywanych moxa. Kadzidełka te spala się w pobliżu meridianów na ciele, co wykazuje podobno działanie znieczulające lub energetyzujące.
Rośliną, której można używać do okadzania, jest również tuja, czyli żywotnik zachodni (Thuja occidentalis). Żywotniki stosowano w obrzędach rdzennych mieszkańców Ameryki (głównie żywotnik olbrzymi Thuja plicata). Rozpalone w ogniu gałązki tui dają przepięknie pachnący dym. Ciekawe, że można je pozyskać w bardzo łatwy sposób, np. podczas przycinania żywopłotu. Innym iglakiem wykorzystywanym w podobnym celu na całej półkuli północnej jest jałowiec, m.in. rosnący w Polsce jałowiec pospolity (Juniperus communis).