Śluzowiec Maworek i Odludki
i
Zlepniczek walcowaty (Tubulifera arachnoidea); zdjęcie: Radosław Szary
Wiedza i niewiedza

Śluzowiec Maworek i Odludki

Jan Pelczar
Czyta się 18 minut

Dawno, dawno temu, ale i teraz. Za siedmioma pojemnikami na śmieci, które mijasz w drodze do pracy. Za górami powalonych przez burzę gałęzi w parkach. Przede wszystkim w lasach. Są wśród nas śluzowce. Najbardziej tajemnicze organizmy na planecie.

Nie są zwierzętami, nie są roś­linami, nie są grzybami. Są czymś pomiędzy. Żyły i żyją – chyba że są akurat w fazie przetrwalnikowej, zwanej sklerotą, więc możemy toczyć nad opisującym ich stan czasownikiem spór ontologiczny.

Na grzybach w Polsce zna się każdy. Z pokolenia na pokolenie są przekazywane porady: jak zbierać, suszyć i marynować. O śluzowcach wiedzą nieliczni. Polscy specjaliści, którzy poświęcili im kariery, nie doczekali się następców. Wtajemniczonych fascynują ich umiejętności i przejawy inteligencji. Czy są czymś na kształt naturalnego Internetu naszej planety? A może zasadniczo różnią się od wszystkich innych organizmów, bo nie powstały na Ziemi, a dotarły do nas z kosmosu?

Przybysze z innych galaktyk od dawna są wśród nas, ale w niczym nie przypominają żadnych ludzkich wyobrażeń. Nie zielone ludziki, ale zwykłe „roślinki”. Nie Obcy, wyrywający się z piersi nosicieli, tylko takie jakby „grzybki”. Nie głowonogi, lecz coś na kształt porostów.

Ewie Szabłowskiej, kuratorce festiwalu filmowego Nowe Horyzonty, śluzowce przypominały tytułowego bohatera paranoicznego klasyka science fiction z 1958 r. – Blob, zabójca z kosmosu. Zobaczyła je w filmie dokumentalnym Creeping Garden, który sprowadziła na wrocławski festiwal. Opowiadał o tym, jak śluzowce współtworzą sztukę. Pokazywał też, jak napisała Szabłowska w zapowiedzi Pełzającego ogrodu, ich „preferencje mieszkaniowe, dietetyczne i coś w rodzaju woli”. Spotkanie z „grzybozwierzętami”, które „stanowią podnietę dla naukowców zajmujących się obcymi formami inteligencji i artystów. Rozrośnięte tworzą sieć i działają jak komputer, tyle że bardzo wolny”, zapowiadało się fascynująco. Bohaterów dokumentu przedstawiono publiczności jako śluzorośla – „rosochate rozety, bulwy na nibynóżkach, fosforyzujące pnącza, żelatynowe bąbelki”. Nikt na widowni nie wiedział, że użyć słowa „śluzorośla”, to jak splunąć w twarz badaczom.

Za podmokłych gałęzi pleśnym niedoładem

Leży sobie śluzowiec – a kim jest?

Sam nie wie.

Nie zwierzę, nie roślina, grzyb

też z niego żaden,

Ale żyje – bo wyrósł po leśnej

ulewie.

Tak były nazywane w Polsce przez dekady. Dla naukowców to koszmar, gdyż śluz

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

400 lat samotności
i
ilustracja: Cyryl Lechowicz
Ziemia

400 lat samotności

Chelsea Wald

Drzewo życia w Bahrajnie jest piękne, niskie i rozłożyste. Jego grube, chropowate konary to zagłębiają się w piasku pustyni, to wyginają w stronę gorącego słońca. Na gałązkach drżą delikatne, pierzaste liście.

Stoi zupełnie osamotnione w piaszczystej, jałowej ziemi, z której gdzieniegdzie wyrastają karłowate krzewy. Jeśli omieść wzrokiem pusty krajobraz, aż po odległy horyzont nie zobaczymy żadnego innego drzewa.

Czytaj dalej