Sojuszniczki Sojuszniczki
i
Autumn Peltier; zdjęcie: Linda Roy; dzięki uprzejmości Stephanie Peltier
Marzenia o lepszym świecie

Sojuszniczki

Aleksandra Lipczak
Czyta się 11 minut

Są nastolatkami i jak wiele ich rówieśniczek starają się ocalić planetę. Mówią, że już samo dorastanie w rdzennych społecznościach obu Ameryk to aktywizm klimatyczny. Wnoszą do niego nową jakość: Ziemia jest dla nich świętością, wodę nazywają „niebieskim złotem”, a życia uczą się od innych istot żywych.

Kiedy ośmioletnia Autumn Peltier wybrała się do łazienki w czasie Ceremonii Wody, na którą przyjechała z rodzicami do rezerwatu Serpent River, była wstrząśnięta. Dlaczego na terenie rezerwatu zamieszkanego przez rdzenną społeczność nie można pić wody z kranu? Co to znaczy, że jest toksyczna? – wypytywała mamę. Dla niej, dorastającej we wspólnocie Wikwemikong nad brzegiem jednego z Wielkich Jezior i wychowanej w przekonaniu, że woda jest świętością, był to prawdziwy szok.

Susza, związana z wysychaniem zanieczyszczonej rzeki, stanowiła nieustanne utrapienie dla Xakriabá, rdzennych mieszkańców południowo-wschodniej Brazylii. „Przez całe moje dzieciństwo robiliśmy więc właśnie to: sadziliśmy drzewa, drzewa i jeszcze więcej drzew – wspomina Artemisa Xakriabá. – Nie myślałam, że to aktywizm, po prostu próbowaliśmy przetrwać”.

„Aktywizm? Aktywizmem jest samo wyrastanie w rdzennej społeczności” – powiedziała w wywiadzie 19-letnia Helena Gualinga z niewielkiej wspólnoty Saraya­ku z ekwadorskiej Amazonii.

Najmłodsze córki matki ziemi

Dziś Autumn, Helena i Artemisa są nastolatkami i jak tysiące ich rówieśniczek oraz rówieśników na całym świecie walczą o ocalenie planety. Wiele osób obserwuje je na Instagramie, występują na forum ONZ, a także szczytach klimatycznych, odwołują się do sumień parlamentarzystów i aktywistów z całego świata. Pokazują, że młodzieżowa walka

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Taniec na ścianie Taniec na ścianie
i
10-letnia Ashima Shiraishi w Hueco Tanks State Natural Area w zachodnim Teksasie, 3 lipca 2012 r.; zdjęcie: © Erich Schlegel/zumapress.com/Alamy Stock Photo
Promienne zdrowie

Taniec na ścianie

Nick Paumgarten

Można odnieść wrażenie, że Ashima Shiraishi ma palce ze stali. Jest jak myśląca, żywa maszyna. Jej mięśnie pracują niestrudzenie, ciało z zapamiętanych ustawień wybiera najlepsze, a głowa analizuje żłobienia i pęknięcia w skale – by wspiąć się na szczyt.

Ojciec i matka Ashimy Shiraishi, 14-letniej mieszkanki Nowego Jorku, nazywanej największym talentem wspinaczki skałkowej na świecie, poznali się na początku lat 70. XX w. w szkole mody w Tokio. Ojciec – Hisatoshi Shiraishi – pochodzi z Sikoku, wyspy położonej na południu archipelagu japońskiego, a matka – Tsuya Otake – z Fukushimy, gdzie jej rodzina miała fabrykę tekstylną. Kiedy skończyli studia, wyjechali razem do Europy. Zafascynowani londyńską sceną punkową osiedlili się na jakiś czas w stolicy Anglii. Po powrocie do Japonii Hisatoshi, noszący pseudonim Poppo, podjął naukę butō – awangardowej formy tańca. Kilka lat później Tsuya otrzymała wizę turystyczną i poleciała do Nowego Jorku, skąd napisała, że miasto jest bardziej ekscytujące niż Tokio czy Londyn. Poppo do niej dołączył. Był rok 1978, a Tsuya miała rację: Nowy Jork okazał się wyjątkowo pociągający.

Czytaj dalej