
Najlepsi sportowcy mistrzostwo osiągają nie tylko ciężko trenując, ale też dzięki wyjątkowym cechom biologicznym. Jednak jak pokazuje przypadek pochodzącej z RPA biegaczki Caster Semenyi czasem w sporcie to, co natura daje w nadmiarze, może być przyczyną wielkich kontrowersji.
Gwiazd(a)
Prawna batalia o to, czy Caster Semenya będzie mogła dalej biegać, trwa. Zawodniczka z RPA jest mistrzynią świata i olimpijską. To też jednak biegaczka, u której naturalnie występuje podwyższone stężenie testosteronu we krwi – co może mieć wpływ na wybitne osiągnięcia sportowe. Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych (IAAF) domaga się, aby Caster brała leki hormonalne, jeśli dalej chce startować. Zawodniczka odwołuje się do kolejnych instancji, które stają po jej stronie.
W ostatnich dniach sprawa Semenyi znów wróciła do mediów: szwajcarski Trybunał Federalny zadecydował o uchyleniu decyzji IAAF, która od 8 maja przywracała ostre ograniczenia dla zawodniczek z DSD (disorder of sex development). I choć ogłoszenie werdyktu oznacza zezwolenie na dalsze starty Caster, to trzeba liczyć się z tym, że jest to tymczasowe rozwiązanie. IAAF zapowiada kolejne rozpatrzenie sprawy i przedstawienie następnych badań, które mają skłaniać do wprowadzenia w kobiecej lekkiej atletyce limitów testosteronu.
Semenya specjalizuje się w biegach średniodystansowych, w których od prawie dekady jest bezkonkurencyjna. W swojej koronnej dyscyplinie, biegu na 800 m, jest trzykrotną mistrzynią świata i dwukrotnie zdobywała olimpijskie złoto. Jej gwiazda rozbłysła na lekkoatletycznych mistrzostwach świata w Berlinie w 2009 r., gdzie zdeklasowała swoje rywalki, z miejsca jednak wywołując burzę