Kiedy w Islandii pojawia się nowe zjawisko, cały kraj decyduje, jaką nadać mu nazwę. Dzięki temu stare słowa dostają drugie życie, a rozmowa informatyków może brzmieć jak poezja.
Nowe słowa powstają na dwa sposoby: ze zbitek językowych, czyli połączenia dwóch albo nawet trzech wyrazów już istniejących, lub dzięki wskrzeszeniu słów zapomnianych, które dawno temu funkcjonowały w języku, ale z biegiem czasu wypadły z powszechnego użytku. Dotychczas umarłe, teraz dostają nowe życie. Takim słowem jest np. sími – przed wiekami używane do określenia nici albo długiej liny, dzisiaj oznacza telefon.
„Ta nazwa była długo nieużywana, ale wraz z pojawieniem się telefonu wróciła do języka” – mówi Jacek Godek, aktor i tłumacz literatury islandzkiej. Miał 12 lat, kiedy razem z rodzicami zamieszkał w Reykjavíku. Był rok 1969. Jako tłumacz zadebiutował w wieku 16 lat, przekładając dla Polskiego Radia wiersze XIX-wiecznego islandzkiego poety Jónasa Hallgrímssona. W marcu tego roku poetycki tom Wolność autorstwa Lindy Vilhjálmsdóttir w przekładzie Godka został