Te piękne pingwiny
i
zdjęcie: Antarctica Bound
Wiedza i niewiedza

Te piękne pingwiny

Mikołaj Golachowski
Czyta się 4 minuty

Przyroda pełna jest dziwaków. Niektórzy są przerażający, inni surrealni, ale wiele zwierząt po prostu nic na to nie poradzi i zawsze wywołuje nasz uśmiech. Ja tak mam z pingwinami.

Widziałem ich w życiu miliony, bo bywałem w koloniach liczących po kilkaset tysięcy osobników, a do tej pory, po niemal 16 latach pracy w Antarktyce, gdy widzę pingwina, muszę się uśmiechnąć. Jestem pewien, że Darwin też się uśmiechał, kiedy je wymyślał. Pingwiny mają tak dopracowany image, że spośród wszystkich mieszkańców planety chyba tylko pandy wzbudzają równie uniwersalną sympatię.

Określa się je jako najlepszych komediantów przyrody i pewnie wynika to z ich narzucającego się

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Pająk z dobrego snu
i
Pająk pawi/ Creative Commons
Ziemia

Pająk z dobrego snu

Mikołaj Golachowski

Myśląc o niektórych zwierzętach, czasem trudno oprzeć się wrażeniu, że kiedy Darwin je stwarzał, nie był do końca trzeźwy. Przynajmniej ja mam z tym problem. Przy niektórych musiał być pobudzony, przy innych miał halucynacje, jeszcze inne powstawały w stanach szczęśliwego wyluzowania, ale są też takie, przy których musiał być strasznie na coś wkurzony i efekt jego działań przypomina wcielone zło z męczącego koszmaru. Nie będę dociekał, jakie substancje mogły na niego wpływać, ale sądzę, że różnych rzeczy możemy się domyślać. Czasem bowiem łatwo zgadnąć, o co chodzi. Pomyślmy o leniwcu. Wystarczy spojrzeć na jego twarz i porośnięte glonami ciało, żeby pomysł na to, co palił jego twórca, był dosyć banalny.

To oczywiście tylko takie tanie metafory. Jestem pewien, że Darwin zawsze był przytomny i sumienny, a inspiracje pojawiały się u niego wyłącznie legalnie. Na przykład stwarzając kota, musiał być niewątpliwie u szczytu swych możliwości. Kot stanowi ewolucyjne arcydzieło, połączenie niezwykłej gracji i urody ze śmiertelną skutecznością zabójcy. Albo inaczej – ciepła i mrucząca kula futra rozkosznie uniemożliwiająca mi teraz sprawne operowanie klawiaturą potrafi w jednej chwili zmienić się we wcielenie furii najeżone pazurami, zębami i kto wie czym jeszcze. Koty są zdumiewające i choć nie wszyscy doceniamy ich doskonałość, każdy zdaje sobie sprawę z ich istnienia. W tym cyklu chciałbym jednak pisać o zwierzołkach, w których egzystencję czasem ciężko uwierzyć. Tymczasem one istnieją i wiele z nich ma się całkiem nieźle, choć zdają się pochodzić z dziwacznych snów czy koszmarów.

Czytaj dalej