Wiele wskazuje, że wiara w życie pozagrobowe sięga początków duchowości. Zaświaty nie od razu były obietnicą raju – ludzie postrzegali je najpierw jako mroczną krainę, dom ciemności. Aby odkryć narodziny rytuałów religijnych, potrzeba archeologicznego śledztwa w sprawie prehistorycznych pochówków. Oto ustalenia.
Najstarsze zabytki piśmiennictwa mówią o pewnej formie życia pozagrobowego. Zgodnie z popularnym poglądem ateistycznym wiara w nieśmiertelność – czy też w ogóle religia – powstała jako przejaw myślenia życzeniowego, rodzaj kompensacyjnego samooszukiwania się w obliczu grozy i nieuchronności śmierci. Podobny argument można jednak bardzo łatwo zbić – wystarczy zagłębić się w historię religii.
Pierwsze zapisane przez Sumerów i Akadów wyobrażenia zaświatów wcale nie traktują o krainie wiecznej szczęśliwości. „Tamten świat” starożytnej Mezopotamii to znajdująca się pod ziemią mroczna kraina, z której nie ma powrotu i w której zmarli przebywają w przygnębiającej ciemności, nie do końca świadomi własnego położenia. Pokryci pyłem, żywią się glinianymi kluskami i gaszą pragnienie mętną wodą. To miejsce nie jest nazywane „rajem” ani „niebem”, lecz „domem prochu i ciemności”. Z wyjątkiem bogów i herosów trafiają do niego wszyscy, nawet królowie. Los zmarłych polepsza się nieznacznie o tyle, o ile pamiętają o nich żywi i np. przynoszą im do grobu lepsze pożywienie; najgorzej zaś mają ci, o których nikt nie pamięta (i stąd miałaby wynikać istotność pochówku).
Jak jednak wiadomo, zarówno starożytne cywilizacje Bliskiego Wschodu, jak i wszelkie inne cywilizacje stanowią nowość w dziejach człowieka. Istnieją powody, by przypuszczać, że myślenie o zaświatach jest znacznie starsze.
Na ogół uznaje się, że ogromny obszar prehistorii oddziela od historii wynalazek pisma. To kryterium nie wydaje się szczególnie fortunne, bo najczęściej towarzyszy mu mniej lub bardziej ukryty sąd wartościujący, jakoby lepsi byli ci, którzy posługują się pismem. Problem polega też na tym, że w niektórych rejonach nie używano pisma aż do naszych czasów.