
To może być luksusowo wyposażony schron, przed laty użytkowany przez amerykańską armię, położony gdzieś na bezdrożach stanu Indiana. Jeśli porządnie dociśniesz pedał gazu, z dowolnej lokalizacji na Środkowym Zachodzie albo Wschodnim Wybrzeżu dojedziesz tam mniej więcej w ciągu 24 godzin.
Solidna konstrukcja z czasów zimnej wojny, zaprojektowana specjalnie na okoliczność konfliktu nuklearnego, gwarantuje przetrwanie nawet w najbardziej ekstremalnych warunkach. Wprawdzie z zewnątrz wszystko wygląda cokolwiek siermiężnie, ale za to wnętrze przypomina porządny czterogwiazdkowy hotel. Fotele obite skórą, wygodne pokoje sypialne, telewizory Ultra HD na ścianach oraz świetnie wyposażone kuchnie, w których – na razie – urzędują wyłącznie małe, uśmiechnięte lalki w kucharskich uniformach.
Ale może to być także wybudowana w późnych latach 40. XX w. baza militarna na terenie Dakoty Południowej. Owszem, nie prezentuje się aż tak ekskluzywnie, ale składa się z równie niezniszczalnych obiektów, które „są w stanie wytrzymać praktycznie wszystko”. Tutaj masz do wyboru dwie opcje. Albo droższy, prywatny bunkier, albo kawałek przestrzeni w bunkrze zbiorowym. A dokładniej: łóżko i dostęp do niewielkiego saloniku z kanapami i stołem. Cokolwiek wybierzesz, dostajesz gwarancję, że być może już niebawem otaczać cię będą wyłącznie ludzie podobnie myślący i równie jak ty zapobiegliwi. W ich towarzystwie z pewnością nie będziesz się nudzić.
Jeśli natomiast jesteś mieszkańcem Europy i nie zamierzasz przenosić się do Stanów, może to być twój własny, osobny segment o powierzchni 230 m², mieszczący się w jednym z największych i najlepiej zabezpieczonych podziemnych kompleksów wojskowych na świecie. Jeszcze w poprzedniej epoce skonstruowali go przewidujący