Zakon templariuszy, czyli Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona, powstał w opanowanej przez krzyżowców Jerozolimie 900 lat temu. Miał chronić chrześcijańskich pielgrzymów i walczyć z niewiernymi. Jednak w praktyce, aby sprawnie działać i rozszerzać swoje wpływy, wiele czasu poświęcał też finansom. Poza tym ciekawscy rycerze zakonni prowadzili wykopaliska na jerozolimskim Wzgórzu Świątynnym i odwiedzali starożytne miasta na Bliskim Wschodzie. To stało się źródłem mitów o tajemniczym skarbie templariuszy.
Dlaczego tajemniczym? Bo nie wiadomo przecież, czego dokopali się w Jerozolimie. Odnaleźli Arkę Przymierza, cenne dokumenty z początków chrześcijaństwa lub cudowne relikwie? Weszli w posiadanie Całunu Turyńskiego, Świętego Graala, a może Włóczni Przeznaczenia, którą przebito bok ukrzyżowanego Chrystusa?
Czy dokopali się do takich świętych pamiątek, czy nie, bez wątpienia dysponowali ogromnym majątkiem. A w swoim paryskim skarbcu trzymali nie tylko pieniądze własne, lecz także powierzone im przez innych możnych tego świata.
Spisek króla i papieża
Wiedza o tym bogactwie nie dawała spać królowi Francji Filipowi Pięknemu, chronicznie cierpiącemu na brak gotówki. Gdy nie wystarczyło, że dokręcił śrubę własnym poddanym i przejął majątki wygnanych Żydów, wziął na cel templariuszy. Najpierw zażądał od nich wsparcia finansowego, swoistego „podatku solidarnościowego”. Jednak nawet gdy dostał te pieniądze, wcale nie przestał nękać rzutkich zakonników. Zaczął rozgłaszać plotki o bałwochwalstwie i herezji szerzących się w zakonie. Nie było to trudne, biorąc pod uwagę, że na Bliskim Wschodzie rycerze stykali się z rozmaitymi innowiercami i „heretykami”. Do spisku przeciw templariuszom Filip wciągnął uzależnionego od niego papieża Klemensa V, rezydującego we francuskim Awinionie. To przesądziło o losie zakonu.
W piątek 13 (!) października 1307 r. wydano rozkaz aresztowania tysięcy templariuszy. Trafili do więzień, przesłuchiwano ich i poddawano torturom. W Paryżu kilkudziesięciu spalono na stosie. Najpierw więzienie, a potem płomienie czekały też ostatniego wielkiego mistrza templariuszy Jakuba de Molaya. Papież rozwiązał zakon, a jego zamki i kościoły kazał przekazać innym rycerzom – joannitom.
Co jednak ze skarbami templariuszy? Chodziły słuchy, że sprytni zakonnicy w porę wywieźli i schowali większą ich część. Tylko gdzie?
Pod zamkami i kaplicami
We Francji upatrywano miejsca ich ukrycia w katedrze templariuszy w Chartres lub w tajemniczym kościele w Rennes-le-Château. Czy jednak byłyby bezpieczne w kraju, w którym poddano rycerzy de Molaya najostrzejszym represjom? Bardziej prawdopodobne tropy prowadziły więc do Portugalii. Dlaczego tam? Ponieważ w kraju tym nie tylko nie dosięgnęły templariuszy żadne represje, lecz także utworzono z nich nowy Zakon Rycerzy Chrystusa. Dlatego poszukiwacze skarbów wypatrują nieodkrytych podziemi zamku w Tomar, dawnej siedziby rycerzy zakonnych.
Inne popularne tropy wiodły na Wyspy Brytyjskie, gdzie templariusze mogli przedostać się swoimi statkami. Tam również byli bezpieczni od prześladowań i mogli liczyć na życzliwe przyjęcie. Dlatego ich skarbów szukano w londyńskim Temple Church.
To była kwatera główna templariuszy w Anglii, wzorowana na Bazylice Grobu Pańskiego w Jerozolimie. Spekulowano, że pod kościołem mogą kryć się tunele, których oczywiście nikt dotąd nie widział na oczy.
Z kolei w szkockiej kaplicy Rosslyn zainteresowanie budzi tzw. Kolumna Czeladnika bogato zdobiona ezoterycznymi symbolami, do których skłonność mieli templariusze, a później także różokrzyżowcy i masoneria (dla niektórych to niemal jedno i to samo). To właśnie pod nią rzekomo ma się znajdować skarb.
Sęk w tym, że kaplicę wzniesiono dopiero w XV stuleciu. Dla zwolenników szkockiego tropu to jednak żadna przeszkoda. Przecież tradycję templariuszy mógł ktoś kontynuować w tajemnicy? No i znów, niczym as w rękawie, pozostają w grze różokrzyżowcy i masoni.
Gdzieś na końcu świata
W Polsce sławetny Pan Samochodzik prowadził poszukiwania bogactw zakonnych w nieistniejącym, niestety, Kortumowie. W Czerwińsku nad Wisłą mówi się jednak o prawdziwym skarbie – ponoć w kronice miejscowego klasztoru przetrwał zapis, jakoby w 1310 r. szukali tam schronienia templariusze uciekający statkiem z Zachodu.
Jednak najbardziej fantastyczna teoria wskazuje, że skarbu rycerzy zakonnych należy szukać w… Ameryce. Wierzący w taki scenariusz zakładają, że templariusze ze starożytnych bliskowschodnich źródeł zdobyli wiedzę o istnieniu lądów za oceanem. Dowód: już jako portugalski Zakon Rycerzy Chrystusa przyczynili się do wielkich odkryć geograficznych. Nawet jeśli byłoby to prawdą, nie oznacza, że templariusze zaryzykowaliby wywiezienie swoich bogactw na koniec świata – np. na słynną kanadyjską Wyspę Dębów, mekkę północnoamerykańskich poszukiwaczy skarbów.
Klątwa w głowie
Jakakolwiek byłaby prawda, poszukując skarbu templariuszy, należy niezwykle uważać. Po śmierci na stosie Jakuba de Molaya pojawiła się bowiem pogłoska, że niewinnie skazany wódz templariuszy rzucił klątwę na swoich prześladowców. Jeśli tak było, to dosięgnęła ona papieża i króla Francji bardzo szybko – odeszli z tego świata niedługo po wielkim mistrzu. Pytanie – czy klątwa może wisieć również nad dybiącymi na skarb zakonu? Na pewno zagrożone są zdrowe zmysły poszukiwaczy. Tyle bogactw, tyle teorii, tyle tajemniczych symboli w zabytkowych świątyniach… Oszaleć można!