Uzależnieni od ziemi – rozmowa z Adamem Robińskim Uzależnieni od ziemi – rozmowa z Adamem Robińskim
i
Połoniny w Bieszczadach, zdjęcie: Marek Piwnicki; źródło: Unsplash
Ziemia

Uzależnieni od ziemi – rozmowa z Adamem Robińskim

Grzegorz Przepiórka
Czyta się 14 minut

Problem w tym, że ludzie dzisiaj są słabo zakorzenieni, przez co dialog z otoczeniem w naszej kulturze stał się czymś obcym. Moglibyśmy uczyć się od drzew, które nieustannie komunikują się z ziemią i innymi organizmami, m.in. poprzez zjawisko mikoryzy. One są uzależnione od ziemi, a ziemia w jakiś sposób jest uzależniona od nich – mówi Adam Robiński, autor książek Hastry i Kiczery. Rozmawiał Grzegorz Przepiórka

Grzegorz Przepiórka: W Bieszczady wysłała cię Monika Sznajderman, szefowa Czarnego. W przypadku takiego miejsca chyba się nie odmawia.

Adam Robiński: Właściwie to dostałem dwie propozycje: Bieszczady i Białowieżę. Wiedziałem od początku, że drugim tematem nie chcę się zajmować. Puszcza nie schodziła wtedy z czołówek, a jeśli coś jest na świeczniku, to raczej nie dla mnie. Poza tym miałem świadomość, że jest dużo osób bardziej kompetentnych ode mnie w tej kwestii.

Wybór zatem był prosty…

Tym bardziej że w Hajstrach pisałem już o Pogórzu Przemyskim, o którym mówi się: „brama do Bieszczadów”. Tak czy inaczej, problem z Bieszczadami jest taki, że sporo już o nich napisano. Przeraziłem się, kiedy zrobiłem kwerendę biblioteczną –  w co ja się wkopałem, przecież wszystko już napisano, począwszy od książek historycznych, po publikacje lokalnych autorów z serią Bieszczady w PRL Krzysztofa Potaczały na czele. Nie można tej literaturze odmówić ani sumiennego udokumentowania, ani barwności. Im więcej jednak czytałem, tym bardziej narastało we mnie przekonanie, że ja chcę opowiedzieć o tym kawałku świata w zupełnie inny sposób. Użyć innych narzędzi. Z tych strzępków materiału uszyć jakąś uniwersalną opowieść.

Tak jak u Bruce’a Chatwina?

Od 20 lat, raz na jakiś czas, czytam W Patagonii, historię, w której, gdyby pozmieniać nazwy własne, to mogłaby rozgrywać się w zupełnie innym miejscu na ziemi. Pomyślałem, że o Bieszczadach można opowiedzieć w ten sam sposób, uczynić z nich metaforę miejsca i podróży.

Kiedy dodatkowo uświadomiłem sobie, że w polskiej literaturze nie ma kompletnie nic o Bukowskich Wierchach (tak Słowacy nazywają Bieszczady), a tylko parę słów napisano o ukraińskiej części pasma, nabrałem pewności, że to jest temat, któremu chcę się na dłużej poświęcić.

„No to, co takiego mają te Bieszczady?”.

W moich oczach to takie poletko doświadczalne. Kiedy z przestrzeni wyparowuje czynnik

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Wewnętrzne Bieszczady Wewnętrzne Bieszczady
i
Widok na Smerek, zdjęcie: Thomas N., www.flickr.com/thomas-n
Pogoda ducha

Wewnętrzne Bieszczady

Piotr Stankiewicz

Odłączenie się od Facebooka, niezaglądanie na Twittera, nieprzeglądanie Instagrama. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić, ale bardzo wiele jest do zyskania.

Nie ma chyba większego banału, niż powiedzieć, że żyjemy w bardzo złożonym, szybko się zmieniającym i obciążającym nas świecie. Już jedna z tych cech wystarczyłaby, żeby uczynić nasze życie trudnym i wymagającym. Co dopiero trzy naraz! Wszystko pędzi do przodu, staje się stare, nim się do czegokolwiek przyzwyczaimy, oczekiwania i wymagania rosną z każdej strony. Trudno za wszystkim nadążyć, trudno się wyrobić z tym, co powinniśmy zrobić, i z tym, co zrobić musimy. Kto nie zna tego uczucia, ten… pewnie i tak nie czyta tego tekstu, więc możemy spokojnie założyć, że wszyscy znacie.

Czytaj dalej