W poszukiwaniu ukrytego czasu W poszukiwaniu ukrytego czasu
i
Jan van Kessel the Elder, „Study of Butterfly and Insects”, National Gallery of Art, Washington, źródło: Wikimedia Commons
Wiedza i niewiedza

W poszukiwaniu ukrytego czasu

Tomasz Sitarz
Czyta się 10 minut

Cykady wiedzą, po ilu latach najlepiej wyłonić się spod ziemi, żeby nie czyhały na nie drapieżniki. Bakterie żyjące w jelicie doskonale znają zwyczaje kulinarne swojego gospodarza. Organizmy z dobrze nastawionym zegarkiem mają przewagę nad spóźnialskimi.

Po co liczyć czas? Z ludzkiej perspektywy to pytanie wydaje się absurdalne. Dla kogoś, kto nie wie, która jest godzina, złapanie autobusu graniczy z cudem, a spotkanie ze znajomymi staje się loterią. Dla nas mierzenie czasu to sprawa życia i śmierci, więc opracowaliśmy metody tak precyzyjne, że aż trudne do pojęcia: naukowcy potrafią pokroić sekundę na miliardy maleńkich chwil, aż do najkrótszego ze wszystkich – czasu Plancka. Ludzkość jest osaczona czasomierzami. Jednak byłoby pychą podejrzewać, iż to dzięki homo sapiens wiadomo, że czas płynie, prawda?

Umiejętność śledzenia upływu czasu przejawia się we wszystkich królestwach świata ożywionego, ale organizmami, u których jest to szczególnie widoczne, są oczywiście sinice – łatwo eksperymentować z tymi jednokomórkowymi bakteriami ze względu na ich powszechne występowanie. Fotosyntetyzują, więc są głodne słońca. Jak każde życie, sinica działa, ponieważ zawarte w niej białka produkują się, naprawiają, organizują i przeprowadzają metabolizm – wszystko według zawartych w materiale genetycznym instrukcji. A skoro sinica żywi się przede wszystkim słońcem, to z pewnością jej komórka pełna jest białek zaangażowanych w fotosyntezę: i tych, które wyłapują energię światła, i tych, które tę energię przekształcają w cukier. Sinicy jest oczywiście na rękę jeść „ile wlezie”, ale słońce świeci

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Lis i Borsuk Lis i Borsuk
i
zdjęcie: McGill Library/Unsplash
Opowieści

Lis i Borsuk

Tomasz Sitarz

Dwaj przyjaciele porzucają bezpieczne nory i ruszają w podróż, podczas której spotkają różnych nauczycieli (całkiem jak w jednej z powieści Hermanna Hessego). Jakie prawdy poznają o sobie i świecie?

Lis dorastał nad brzegiem rzeki, gdzie nie kołysały się żadne łodzie, w chłodzie lasu, w norze w pobliżu korzeni Wierzby. Tuż obok mieszkał Borsuk, jego przyjaciel, również syn lasu. Ruda kita młodzieńca błyszczała oświetlona letnim słońcem, gdy hasał z kolegami przy wejściu do norki, i chłodnym światłem księżyca, gdy nocami łowił z ojcem małe gryzonie. Mądre oczy chłonęły falowanie targanych wiatrem traw i mowę ciała starszych osobników. Potrafił już słuchem lokalizować ofiarę i zakradać się na odleg­łość skoku. Rozpoznawał dojrzałe jagody oraz czereśnie i udawał martwego, by łapać padlinożerne ptaki.

Czytaj dalej