Wiedza i niewiedza

Wojna jako lustro

Tomasz Stawiszyński
Czyta się 2 minuty

Inwazja Turcji na terytoria syryjskie zamieszkiwane przez Kurdów trwa.

Egzekucje, mordowanie cywilów, przemoc, śmierć – o tym wszystkim nieustannie donoszą media.

Te komunikaty giną jednak – takie są realia – w zalewie innych informacji.

I w codziennych zmaganiach z rzeczywistością podejmowanych przez miliony ludzi tam, gdzie nie ma okrutnej wojny, ale jest nieustanna niepewność o zatrudnienie, mieszkanie czy jedzenie. Albo w codziennych beztroskich przyjemnościach – tam, gdzie królują komfort, poczucie bezpieczeństwa, pieniądze i zaspokojone potrzeby.

***

To nie jest pierwsza wojna, która toczy się na oczach całego świata. I podobnie jak we wszystkich innych wojnach, także i tutaj rzesze niewinnych ludzi stają się zakładnikami gry interesów pomiędzy stronnictwami władzy i potęgami militarnymi.

Przypadek Kurdów jest jednak o tyle szczególny, że mamy tu do czynienia z grupą jawnie – żeby nie powiedzieć demonstracyjnie – opuszczoną nie tyle nawet przez swoich równorzędnych partnerów, ile przez supermocarstwo, które wcześniej używało jej do realizacji swoich politycznych celów. I któremu ci ludzie ufali, widząc w nim nieskończenie silniejszego, ale zarazem lojalnego sojusznika.

***
Oprócz tragedii śmierci, zniszczenia i okrucieństwa mamy tu więc także pokaz niesłychanego cynizmu i hipokryzji, dla niepoznaki zwanych politycznym pragmatyzmem. Tak to właśnie wygląda: w jednej chwili strzeliste przemowy o wartościach niesionych na sztandarze, w drugiej – brutalna, zimna kalkulacja.

***
Pytanie brzmi: czy to jest mimo wszystko przypadek szczególny, czy raczej norma? Ekstremum czy egzemplifikacja tego, jak się rzeczy faktycznie mają?

Cóż, socjolodzy zajmujący się ciemną stroną ludzkiej natury mawiają czasem, że dopiero przez pryzmat sytuacji skrajnych można dostrzec niewidoczne na co dzień, ale fundamentalne (czyli jak najbardziej „normalne”) cechy naszej indywidualnej i zbiorowej mentalności.

Po prostu – takie sytuacje są jak lustro, w którym odbija się wszystko to, czego nie chcemy w sobie widzieć i czego nie chcemy o sobie wiedzieć.

 

Czytaj również:

Nigdy więcej (wojny) Nigdy więcej (wojny)
i
"Nigdy więcej wojny", Wilhelm Sasnal, 2018 r., zdjęcie: Marek Gardulski; źródło: MSN
Przemyślenia

Nigdy więcej (wojny)

czyli przeżyjmy to jeszcze raz
Stach Szabłowski

Muzeum Sztuki Nowoczesnej prezentuje wystawę o tradycji i współczesności antyfaszyzmu w sztuce.

Jest wrzesień, obchodzimy 80. rocznicę wybuchu drugiej wojny światowej, znajdujemy się w mieście do fundamentów zburzonym przez faszystów – i mamy kryzys demokracji. Czy można sobie wyobrazić lepszy czas, miejsce i okoliczności na zrobienie wystawy sztuki występującej przeciw wojnie i faszyzmowi? Tytuł wystawy brzmi trochę jak moralny szantaż. Nigdy więcej. Sztuka przeciw wojnie i faszyzmowi w XX i XXI wieku. Czy z taką sztuką można się nie zgodzić? Kto jest za wojną? Kto jest za faszyzmem? Jeszcze dekadę temu odpowiedź na te pytania byłaby tak oczywista, że aż nudna. Żyjemy jednak w ciekawych czasach, w których rzeczy z wczoraj oczywiste już takie nie są.

Czytaj dalej