
Długo przymierzałem się do tego tekstu. Od dawna wiedziałem, że powstanie, ale trochę się bałem. Bo jak opisać arcydzieło ewolucji? Postaram się powstrzymać od nadmiernych zachwytów, ale będzie ciężko. Oto Darwin na dopingu.
Usłyszałem o tych zwierzętach na pierwszym roku biologii, na wykładzie profesora Umińskiego, jednego z najlepszych wykładowców w historii Uniwersytetu Warszawskiego. Elegancki pan z siwą bródką jak zwykle ze swadą opowiadał o wyprawie naukowej na Morze Śródziemne, w której uczestniczył jako młody naukowiec. Akurat doszedł do momentu, kiedy nieco zawstydzony starszy marynarz zapytał go: „Panie magistrze, a co to jest… Wygląda jak … (choć tu słowo to z ust profesora nie padło, w nagłej, nabrzmiałej od znaczeń ciszy wszyscy niespodziewanie usłyszeli krótki i popularny, choć umiarkowanie dyplomatyczny polski wyraz oznaczający męskie przyrodzenie) …i tak pływa”