We współczesnym świecie jest coraz mniej ciszy. A my, przebodźcowani i przyzwyczajeni do hałasu, paradoksalnie coraz bardziej jej potrzebujemy.
Spojrzałam na mapę akustyczną Warszawy. Kolorami zaznaczono źródła hałasu przemysłowego i generowanego przez transport. Bordowe plamy jak żyły w stanie zapalnym – tam najgłośniej. Zrobiłam zbliżenie na ulicę w dzielnicy Ochota, przy której od wielu lat mieszka moja siostra. Słoneczne 60 m² na ostatnim piętrze apartamentowca, z widokiem na park i miasto. Jak ona to robi, że nie przeszkadzają jej odgłosy cywilizacji?
Siostra nie chce rozmawiać o hałasie, bo jak zacznie o nim myśleć, to usłyszy i nie da rady dłużej tam mieszkać. Wypiera, wygłusza, nie ma innego wyjścia. Współczuję i podziwiam, że tak potrafi. Ja dla idealnej ciszy zrobię prawie wszystko: przeniosę się na drugi koniec świata, zapracuję się, żeby wybudować chatkę w ciężkim klimatycznie regionie, gdzie nikogo nie znam. A potem będę żałować, bo nadal jest zbyt głośno.
A przecież mi żal
„W cieplejsze dni matka otwierała okna i do domu wpadały dźwięki – opowiada 80-letni Henryk, który dzieciństwo spędził w miasteczku na północy Mazowsza – stukot krowich kopyt na bruku, nawoływania pastuchów, śmiech dzieci idących do szkoły. Wyszło się na podwórze: gdakały kury, rżały konie, krowy muczały. A gdy się pojechało w pola, kuropatwa zerwała się z ukrycia, zafurkotały skrzydła, zaskrzeczała keeerrhhh, keeerrhhh. Pamiętam, jak chodził herold z magistratu, terkotał kołatką na korbkę: wrrrrrrrrrrrr. Wtedy ludzie wychodzili z domów, a on, jak to się mówiło, głosił szarwarki: że mieszkańcy muszą tyle i tyle odpracować przy remoncie dróg albo że jest szczepienie bydła czy świń”.
Najgłośniej było w piątki o świcie, gdy do jego miasteczka przyjeżdżały na targ wozy z wiosek, obładowane zbożem, ziemniakami. Terkotały drewniane koła z metalowymi obręczami, konie rżały, woźnice cmokali, wiśta, wio, prrrrr, świstali batem. Odgłosy milkły około południa, kiedy ludzie wracali na wieś. Gwarno było też w odpusty, do kościoła na mszę przyjeżdżali z całej