Skąd się wzięli Hawajczycy? Skąd właściwie pochodzą? Przecież nie żyli tam od czasów Adama i Ewy – chociaż Hawaje faktycznie mają opinię rajskich wysp.
Wiadomo, że są Polinezyjczykami, mistrzami żeglugi po Pacyfiku, którzy zaludnili tysiące wysp na gigantycznej powierzchni. Jeszcze 10 lat temu naukowcy byli przekonani, że ruszyli w drogę przez Ocean Spokojny – na wschód i południe – z Tajwanu, jakieś dwa tysiąclecia przed naszą erą. Na prawdziwość tej teorii zdawały się wskazywać m.in. badania lingwistów i archeologów. Dzisiaj dzięki analizom genetyków wiadomo, że można wytropić inne, znacznie głębsze korzenie Polinezyjczyków.
Rozpoczęli oni swoją wędrówkę w Indonezji, skąd około 10 tys. lat temu trafili na Nową Gwineę, a 5 tys. lat temu na Archipelag Bismarcka. Po drodze mieszali się z Melanezyjczykami, mieszkańcami zachodniej Oceanii. Kurs po kursie, łódka po łódce dopływali do kolejnych wysp. Na Hawaje pierwsi osadnicy dotarli jakieś 1800 lat temu z Markizów – wulkanicznego archipelagu należącego dziś do Polinezji Francuskiej. Kolejna fala przybyszów napłynęła 700 lat temu z Tahiti.
Ponoć wspomniani pierwsi osadnicy z Markizów byli niscy i pracowici. Nowi przybysze z Tahiti – najwyraźniej silniejsi i lepiej uzbrojeni. Podporządkowali sobie starych mieszkańców. Dlatego najstarsza znana pieśń hawajska Eia Hawaii mówi: „Lud Hawajów to dzieci Tahiti”, nie Markizów. A co zatem z przybyszami z Tajwanu? Faktycznie dotarli na Hawaje, ale później. Pozostawili po sobie na wyspie trwały ślad kulturowy, lecz nie genetyczny.
Skądkolwiek dokładnie by przybyli przodkowie Hawajczyków, zrobili to na długich, wąskich łodziach przypominających kanoe oraz dwukadłubowych wiosłowo-żaglowych katamaranach. Trzeba nie lada śmiałka, żeby pokonywać w czymś takim Pacyfik. Hawaje dzieli od Tahiti, bagatela, ponad 4000 km! Z Markizów jest niewiele mniej. Polinezyjscy żeglarze pokonywali takie odległości, kierując się gwiazdami, obserwując prądy, wiatry i morskie ptaki. A po drodze mogli ewentualnie spotkać tylko atole, mało przyjazne, jałowe koralowe wysepki. Jacyś ryzykanci (i szczęściarze, biorąc pod uwagę okoliczności!) jednak dopięli swego i znaleźli nowy, piękny ląd – odkryli Hawaje.
Nic dziwnego, że tacy wytrawni ludzie morza bez większego trudu opanowali również sztukę ślizgania się po powierzchni wody na desce. To właśnie z surfingu zasłynęły Hawaje w XX w. W ogóle turystów jest tam dzisiaj tylu, że rodowici Hawajczycy narzekają, iż zamieniają odległą rajską wyspę w globalną wioskę.