Tradycyjne domy w gorących rejonach świata – zbudowane z gliny, z małymi oknami, wewnętrznymi dziedzińcami czy wieżyczkami „łapiącymi wiatr” – nie potrzebowały klimatyzacji i wiatraków, aby użyczyć chłodnego schronienia mieszkańcom.
W Bannu, położonym w południowej części prowincji Khyber Pakhtunkhwa w Pakistanie, popołudniami życie spowalnia. Wyludniają się dziedzińce tradycyjnych domów. Mieszkańcy udają się na poobiednią drzemkę albo chronią przed słońcem na werandzie od wewnętrznej strony domu. Jest kwiecień i temperatura dochodzi do 30°C. Wysokie stropy, grube gliniane ściany i podłogi wyłożone płytkami z gliny oraz niewielkie otwory okienne znajdujące się niemal pod sufitem skutecznie chronią nas przed żarem dnia. W czerwcu i lipcu będzie jeszcze goręcej, nawet do 45°C. Werandy zostaną osłonięte kotarami albo trzcinowymi roletami, a gdy zabraknie prądu – czyli przez większą część doby – odrobinę chłodu zapewnią jaali, tzn. ażurowe łamacze światła zdobiące ściany.
A jednak w Bannu tradycyjne budownictwo jest w odwrocie. Ci, których na to stać, budują sobie nowoczesne domy – takie, jakie można znaleźć w każdym innym zakątku kraju. Modernistyczne, ale z elementami dekoracyjnymi puszczającymi oko do tradycji. W betonowych budynkach, często dzielących podwórko z tymi starymi, klasycznymi, są duże okna zapewniające światło i widok na zewnątrz. Mamy niewielkie osobne pokoje, dające więcej prywatności, oraz klimatyzatory, które w razie potrzeby zasila się dieslowymi generatorami.
Typowy widok w arabskim mieście: uliczka pod baldachimem; zdjęcie: Victoria/Adobe Stock
Siedzę w salonie takiego współczesnego domu, umeblow