Zaślubiny lodowców Zaślubiny lodowców
i
Batura Sar i lodowce, Gilgit-Baltistan w Pakistanie, zdjęcie: Imran Shah/Flickr (CC BY-SA 2.0)
Ziemia

Zaślubiny lodowców

Klaudia Khan
Czyta się 18 minut

Tam, gdzie spotykają się pasma Himalajów, Karakorum i Hindukuszu, w wysokogórskich dolinach do niedawna przez większą część roku niedostępnych, warunki dyktują pogoda i przyroda. Lokalne społeczności nauczyły się żyć w tym pięknym, choć jakże trudnym, środowisku i z konieczności stały się samowystarczalne. Mieszkańcy tych rejonów ze wszystkimi problemami – najazdami walecznych sąsiadów, suszą czy powodziami – musieli sobie radzić sami. I udało im się wypracować kilka genialnych rozwiązań.

Do Gilgit-Baltistanu, krainy w północnym Pakistanie znanej także jako Little Tibet, a poprzednio oficjalnie nazywanej Northern Areas, można dojechać spektakularną Karakorum Highway (KKH), czyli wijącą się wzdłuż zboczy gór wąską jednopasmówką. Przejazd tą trasą to gwarancja niezapomnianych wrażeń, zarówno estetycznych, jak i ekstremalnie emocjonujących: po jednej stronie szosy jest skalista ściana, po drugiej przepaść, barierek brak, a za każdym kolejnym (ostrym) zakrętem ukazują się coraz to piękniejsze widoki. Ale KKH została zbudowana zaledwie 50 lat temu. Wcześniej, przez wieki, do osiedli w dolinach przez wysokogórskie przełęcze prowadziły jedynie górskie ścieżki. Lecz chociaż wioski i miasteczka Baltistanu były tak trudno dostępne, to nie omijały ich zastępy wojsk sąsiadujących z regionem mocarstw. Według legendy, gdy na początku XIII w. mieszkańcy Baltistanu dowiedzieli się o nadciągających z północy mongolskich najeźdźcach pod wodzą Czyngis-Chana, postanowili zagrodzić im drogę do swojego kraju i w przełęczy, która stanowiła drogę wjazdową, zbudowali lodowiec. Genialny projekt skutecznie ochronił ich przed hordami, ale co ważne, okazało się, że budowa lodowca rozwiązała także inny z poważnych problemów – brak wody.

We mgle historii

Jest wiele wersji legendy o pierwszym lodowcu zbudowanym przez ludzi. Według najpopularniejszej z nich pomysłodawcą był Qabir Syed Ali Hamdani, szyicki święty z Persji, który nawrócił lokalną ludność na islam. Legendy nie są zgodne co do tego, przed kim zapora z lodowca miała obronić mieszkańców Baltistanu: być może był to Czyngis-Chan i jego wojska, ale może też Tybetańczycy lub Ujgurzy z sąsiadujących księstw, którzy wyprawiali się do Baltistanu po łupy.

Okoliczności powstania pierwszego lodowca z inicjatywy ludzkiej (według przekazu lokalnego twórcy filmów dokumentalnych Liaqata Aliego) relacjonuje członek starszyzny z wioski Kundus: „W dawnych czasach, gdy tutejsi mieszkańcy byli jeszcze buddystami, na ich wioski często najeżdżali sąsiadujący z nimi Tybetańczycy. Zdarzyło się, że do Baltistanu przybył święty mąż i uczony z Persji. Mieszkańcy Baltistanu zażądali od niego świadectwa prawdziwości i potęgi jego religii, domagając się ochrony przed najeźdźcami. Tym uczonym był Qabir Syed Ali Hamdani i z jego polecenia i według jego instrukcji mieszkańcy wioski zbudowali lodowiec w przełęczy – pierwszy i największy lodowiec zapoczątkowany przez człowieka. Ali Hamdani przestrzegł ludzi, by nie wracali z miejsca ulokowania lodowca prostą drogą do wioski, bo lodowiec będzie podążał ich śladami i mógłby zagrozić wiosce. Jednak oni nie posłuchali rady mędrca i dlatego lodowiec Kundus rozrósł się w kierunku wsi. Tutejsi mieszkańcy, którzy przyjęli szyicki islam, rozpoczęli więc regularne modlitwy w sprawie zatrzymania wzrostu lodowca, które odprawiali każdego roku, 13 dnia miesiąca Muharram, według kalendarza muzułmańskiego. Ale od kilku lat już się nie modlą. Lodowiec cofnął się o prawie dwa kilometry przez ostatnie sześć lat. Ich modlitwy zostały wysłuchane”.

Informacja

Z ostatniej chwili! To druga z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

W innej wersji legendy to kobieta z wioski Saltoro Nallah, niedaleko przełęczy łączącej Baltistan z Kaszgarem, przez przypadek „zasiała” pierwszy lodowiec. Wdowa, której męża zabili Ujgurzy, powracając pewnego dnia z gór, przypadkowo pozostawiła pomiędzy skałami tykwy wypełnione wodą pitną. Po kilku latach powstał w tym miejscu lodowiec, który wkrótce urósł do tak ogromnych rozmiarów, że odciął drogę do Baltistanu najeźdźcom z Kaszgaru. Lodowiec ten nazwano Kundus, od nazwy przełęczy Kundus. Teraz leży on po Pakistańskiej stronie, niedaleko granicy z Chinami, wciąż rozdzielając Baltistan od Kaszgaru.

Tradycyjna wiedza ekologiczna w działaniu

Wędrowny święty? Wdowa? Czy jakiś lokalny geniusz? Nikt nie wie, kto naprawdę był pierwszym lokalnym budowniczym lodowców, ale według ustnej historii praktyka ta jest równie stara, co pierwsze ludzkie osiedla w tym regionie. Inżynier Sher Khan zaangażowany w budowę lodowców z ramienia lokalnej organizacji pozarządowej Aga Khan Rural Support Programme twierdzi, że technika budowania lodowców została wypracowana przez miejscową ludność w wyniku wnikliwej obserwacji przyrody i głębokiego zrozumienia naturalnych procesów. „Chociaż ci ludzie nie byli wykształceni, nie byli ludźmi nauki, to byli bardzo zaradni i pomysłowi, mogli wpaść na ten pomysł” – mówi Khan. Jego hipoteza współgra z modelem rozwoju tradycyjnej wiedzy ekologicznej opracowanym przez profesora Fikreta Berkesa: według tego modelu, zwanego modelem zrozumienia środowiska (ang. the environmental understanding model), rozwój tradycyjnej wiedzy ekologicznej opiera się na stopniowo pogłębianej wiedzy o środowisku i następujących w wyniku procesów zmiany systemu wartości i instytucjonalizacji wiedzy. Tak więc lokalna społeczność żyjąca blisko z przyrodą i będąca od niej zależna stopniowo zdobywa wiedzę na temat tego, jak to środowisko funkcjonuje, a zrozumienie procesów naturalnych wpływa na kształtowanie ludzkich systemów wartości i daje na nie wpływ.

Sher Khan jest przekonany, że tradycyjne metody są skuteczne, i próbuje przełożyć lokalne wierzenia na język nauki. Bo przecież mity, legendy i lokalne przesądy to po prostu inne systemy wiedzy. Bywają lekceważone i zbywane jako zabobony, ale dla ludzi funkcjonujących w innych, nienaukowych systemach rozumienia, mają wartość, która dla nas często pozostaje niedostępna lub niezrozumiana. My potrzebujemy naukowych wyjaśnień, ale często to właśnie lokalne praktyki i wierzenia są początkiem naukowych dociekań – i w konsekwencji lokalna wiedza ekologiczna przetłumaczona na język nauki zaskakuje przenikliwością, trafnością wniosków i rozwiązań. Jak się okazuje, wiele możemy się nauczyć od tych, którzy według reguł zachodniego świata są niewykształceni. Jak pisze Berkes w książce Sacred Ecology: „Zainteresowanie tradycyjną wiedzą ekologiczną, i ogólnie wiedzą tubylczą, znacznie wzrosło od wczesnych lat 90. Odzwierciedleniem tego trendu jest wzrost i zróżnicowanie literatury akademickiej. Wiedza tubylcza przeszła transformację od ezoterycznej idei w [raporcie] WCED [World Commission on Environment and Development] opublikowanym w 1987 r. do koncepcji traktowanej wystarczająco poważnie, by mogła zostać włączona do dwóch znaczących międzynarodowych inicjatyw: Millenium Ecosystem Assessment [milenijny bilans ekosystemów, z inicjatywy ONZ] i Arctic Climate Impact Assessment [bilans konsekwencji zmiany klimatu w regionie arktycznym, z inicjatywy International Arctic Research Center]”.

Podczas gdy dla niektórych mieszkańców Baltistanu budowa lodowców jest tradycją i czymś oczywistym, jak np. dla Sher Khana, którego ojciec był ekspertem w tej dziedzinie, dla innych to w połowie zapomniana legenda, która obecnie jest odkrywana na nowo. Pochodzący z regionu Skardu w Baltistanie Liaqat Ali mówi, że pierwszy raz usłyszał o tej tradycji, gdy jego przyjaciel mówił o lodowcu, który powstał w wyniku małżeństwa dwóch lodowców: żeńskiego i męskiego. „To było bardzo ciekawe, ale trudno mi było w to uwierzyć” – przyznaje Ali. „Zapytałem o to mojego ojca, który potwierdził, że to prawda, że istnieją takie lodowce. Wtedy pomyślałem, że niewielu ludzi wie o tej pięknej technice i o jej sukcesach. Zacząłem spotykać się z ludźmi, ze społecznościami, w których praktykuje się budowę lodowców i które czerpią z niej korzyści. Zbierałem informacje od ludzi, ale w tamtym okresie nie było żadnych aktualnie trwających projektów budowy, miałem wrażenie, że ludzie zaczynają o tym zapominać. Dlatego zacząłem robić zdjęcia, zacząłem filmować ten proces, żeby pokazać światu, że chociaż lodowce topnieją, to istnieją metody, dzięki którym można je odbudować”.

Ceremonia zaślubin

Lodowce zbudowane przez ludzi to owoc uświęconego związku pomiędzy matką lodowcem a ojcem lodowcem. Biorą ślub i mają dziecko, po prostu. Dziecko-lodowiec też ma płeć – będzie albo lodowcem męskim, albo żeńskim. To oczywiste. Wszyscy w Baltistanie wiedzą, że lodowce mają płeć, rzeki mają płeć i woda w ogóle ma płeć. Niektórzy, jak Sher Khan, uważają, że podział lodowców na męskie i żeńskie jest jedynie metaforyczny. Ale wielu tutejszych ludzi twierdzi, że płeć lodu i wody jest niezaprzeczalnym faktem, który jeszcze nie został udowodniony naukowo. Są jednak już instytuty naukowe, które nad tym pracują, jak mówi mi Tehzeeb Bano z National University of Science and Technology of Pakistan. Jej ośrodek naukowy zajmuje się tym zagadnieniem. Więc nie ma co się spierać na temat domniemanej płci lodowców. Jeśli się tego nie rozumie, trzeba to po prostu zaakceptować. I oczywiste jest to, że nowy lodowiec nie powstanie, jeśli zabraknie pierwiastka męskiego lub żeńskiego.

Dość łatwo jest określić płeć lodowca. Lodowiec żeński – mo gang w języku balti – jest zwykle biały lub niebieski, daje dużo wody i narasta lub porusza się szybko. Lodowiec męski – po gang – daje mało wody i najczęściej jest przykryty kamieniami i warstwą ziemi, ma więc czarny kolor. Woda z lodowca żeńskiego to woda żeńska – mo shu, a woda z lodowca męskiego to woda męska – po shu. W rzekach zwykle oba rodzaje wód są zmieszane, szczególnie w dużych rzekach takich jak Indus, znany tutaj pod nazwą Sindh. I to właśnie woda z rzeki Sindh jest z reguły umieszczana w miejscu, gdzie ma powstać nowy lodowiec.

Decyzja o budowie nowego lodowca jest zwykle podejmowana przez lokalną społeczność w czasie spotkania dotyczącego zarządzania wodą. W regionach, w których brakuje wody, jak tłumaczy mi Sher Khan, każde gospodarstwo domowe ma swój dzień dostawy wody, tak aby każdy miał równy dostęp do zasobów tej cennej substancji. Harmonogram dostaw wody i inne problemy związane z zarządzaniem nią, takie jak susza lub powódź, a także sprawy związane z uprawą roli i wypasem zwierząt, są omawiane w czasie regularnych spotkań przedstawicieli całej społeczności. Budowa lodowca jest znanym sposobem zapobiegania problemowi niedostatku wody. Ale nie jest to szybkie i proste rozwiązanie. Potrzeba lat, aby nowy lodowiec zaczął dostarczać wodę do wioski. Jest to jednak rozwiązanie długofalowe i bezpieczne dla środowiska. Budowa lodowców nie zakłóca naturalnego obiegu wody i nie szkodzi w żadnym stopniu środowisku, które jest przecież środowiskiem glacjalnym, a lodowiec jest w stanie zapewnić ludziom wodę przez wiele lat. Według Sher Khana lodowce zaplanowane i zapoczątkowane przez ludzi także rzadziej niż lodowce naturalne powodują powodzie i zalania siedlisk.

Najważniejszą sprawą jest wybranie odpowiedniego miejsca na nowy lodowiec. Musi ono spełniać określone warunki: powinno być położone na wysokości co najmniej czterech lub pięciu tys. m n.p.m., powinno być na łagodnym zboczu, z minimalną ekspozycją na słońce, dlatego najczęściej wybiera się północne zbocza gór. Większość ekspertów w budowie lodowców zgadza się też co do tego, że obecność wiecznej zmarzliny lub lodu jest koniecznością. Wieczna zmarzlina jest uważana za lodowiec jałowy, ale zdarza się, że kopiąc w wybranym miejscu, znajduje się lód męski.

Odpowiednie miejsce najłatwiej znaleźć latem. Podczas ciepłych miesięcy mężczyźni zabierają swoje stada: kozy, owce lub jaki zwyczajne, na wypas w góry i wtedy wypatrują odpowiednich lokalizacji dla lodowców. Sher Khan wspomina swoje wyprawy w góry podczas letnich wakacji, gdy był chłopcem i pomagał ojcu w wypasie. Opowiada o atmosferze świątecznego podniecenia przy okazji wycieczek w wysokie góry. Co najmniej raz do roku wybierał się z towarzyszami do miejsca, w którym znajdował się lodowiec zapoczątkowany przez mieszkańców jego wioski. Wiedzieli, jak tam dotrzeć, ale to nie była łatwa wyprawa, nawet dla nich, ludzi z gór. Podczas wycieczki do lodowca często przytrafiała się komuś choroba wysokościowa. Ale nikt nie chciałby zrezygnować z takiej wyprawy połączonej z piknikiem, na który składały się chleb, masło i ser.

 Lodowiec Biafo, zdjęcie: Yousaf Feroz Gill/Wikimedia Commons (CC BY-SA 4.0)
Lodowiec Biafo, zdjęcie: Yousaf Feroz Gill/Wikimedia Commons (CC BY-SA 4.0)
Widok z lotu ptaka na lodowiec Baltoro, zdjęcie: Guilhem Vellut/Flickr (CC BY-SA 2.0)
Widok z lotu ptaka na lodowiec Baltoro, zdjęcie: Guilhem Vellut/Flickr (CC BY-SA 2.0)

Gdy odpowiednie miejsce zostanie wybrane, można zacząć planować całą ekspedycję, czyli zaślubiny lodowców. Pan i panna młoda – męski i żeński lodowiec – są starannie wybierani spośród kandydatów z okolicznych wiosek: uważa się, że nowożeńcy powinni pochodzić z dwóch różnych wiosek. Zaślubiny zwykle odbywają się w listopadzie, gdy temperatury oscylują koło zera. Dwunastu mężczyzn niesie kawałki żeńskiego lodowca w plecionych koszach noszonych jak plecaki. Kolejna dwunastka w podobny sposób transportuje kawałki męskiego lodowca. Trzecia dwunastka niesie wodę z rzeki Sindh zamkniętą w tradycyjnych tykwach, ale czasami też glinianych dzbanach lub workach na wodę z koźlej skóry. Poza tym na miejsce trzeba dostarczyć węgiel drzewny i wióry lub łuski pszenicy, które będą pełnić funkcję izolatorów termicznych, oraz sól, która zdaniem miejscowych ekspertów ma pomóc ochronić nowy lodowiec przed zanieczyszczeniami.

Orszaki pana młodego i panny młodej wędrujące z różnych wiosek, skąd zebrano odłamki lodowców, w pewnym miejscu spotykają się, by wspólnie kontynuować wędrówkę w góry, do ustalonego miejsca. Nie wymieniają jednak pozdrowień, bo mężczyźni, którzy biorą udział w zaślubinach lodowców, muszą pozostać w milczeniu aż do czasu, gdy dotrą do celu wędrówki. Muszą iść bez przerwy, ale jeśli miejsce na nowy lodowiec jest zbyt daleko i konieczna jest przerwa, chociażby na krótki sen, to nie mogą ani na chwilę odłożyć swego cennego ładunku na ziemię, muszą odwiesić kosze i butelki z wodą na gałęzi drzewa lub na kiju. Każdy z mężczyzn niosących lodowiec dźwiga na swoich barkach ciężar odpowiedzialności o wadze od 15 do 25 kilogramów i z tym cennym ładunkiem wędruje wysoko w góry, w chłodnym powietrzu, w ciszy. Wędrówka trwa cały dzień lub jeszcze dłużej.

Gdy orszak weselny dotrze na miejsce, mężczyźni ostrożnie umieszczają kawałki lodowca na przemian z wodą pomiędzy skałami, w niecce, w jaskini lub czasem w specjalnie wykopanym zagłębieniu. Przykrywają je warstwami soli, węgla drzewnego i pszenicznych łusek. Przerywają ciszę, recytując wersy Koranu i modląc się o sukces przedsięwzięcia i o ochronę przed dżinami. Jeden z mężczyzn wstaje i ogłasza, że ofiaruje swoje życie za sukces zaślubin tych lodowców, a jego symboliczna ofiara poprzedza prawdziwą ofiarę z kozy. Mięso zwierzęcia będzie rozdane w akcie jałmużny, by w ten sposób zapewnić sukces przedsięwzięcia. Bo modlitwy zostają wysłuchane, gdy towarzyszy im dobry uczynek.

Czas wrócić do wioski, ale pamiętając o przestrogach, których Ali Hamdani udzielił mieszkańcom wioski Kundus, mężczyźni rozchodzą się w różnych kierunkach przeciwnych do drogi do wioski. Idą w górę, by lodowiec podążał ich śladami, by nie zagroził ich domom i polom uprawnym. „Lodowce są jak psy wywąchujące ślady i podążające nimi” – mówi lokalny badacz kultury Zakir Hussain filmie dokumentalnym Aliego. Nikt nie odwraca się, by spojrzeć za siebie na miejsce zaślubin lodowców. I nikt nie powróci tu przez trzy lata, by nie zakłócić wzrostu nowego lodowca. Podobno osoba, która odwiedzi lodowiec przed wyznaczonym czasem, ściąga w ten sposób na siebie rychłą śmierć.

Świętowanie zaślubin będzie kontynuowane we wiosce, z tradycyjnymi śpiewami i modlitwami. Ze świątecznymi potrawami. Z radością z wypełnionej misji.

Miara sukcesu

W czwartym roku po zaślubinach lodowców rozpoczyna się monitorowanie wzrostu nowego lodowca. Mężczyźni ponownie wędrują w góry, tam, gdzie zasiali lodowce, by sprawdzić, czy lód narasta. Ruch skał i przesuwanie się głazów na miejscu nowego lodowca to znak, że chyba się udało, że lodowiec zapuszcza korzenie. Jeśli myśliwi znajdą w górach blisko miejsca nowego lodowca strumyki świeżej wody, to też jest znak świadczący o pomyślności przedsięwzięcia. Sher Khan wyjaśnia, że w dawnych czasach, nie mając przyrządów, ani nie znając naukowych metod mierzenia lodowców, ludzie polegali na drobnych zmianach, które świadczyły o tym, że lodowiec się powiększa. Najpewniejszą oznaką sukcesu jest więcej wody. W wiosce Hanuchal Haramush, skąd pochodzi Sher Khan, ludzie używali niewielkiego młyna wodnego do mielenia ziaren. Jakieś 40 czy 50 lat temu w strumieniach było ledwie tyle wody, by poruszyć kołem, które uruchamiało żarna. Po tym, jak nad wsią zbudowano lodowiec, ilość wody znacznie się zwiększyła, tak, że mieszkańcy wioski mogli uruchomić większy młyn.

Nawet niewielką zmianę w ilości dostępnej wody mogą z łatwością zaobserwować ludzie, dla których woda jest najcenniejszym naturalnym zasobem, tym cenniejszym, że jest jej mało. To woda określa zakres prac polowych – ludzie mogą zasiać tylko tyle, na ile starczy jej do nawodnienia upraw, dlatego pola często leżą odłogiem, nie z braku sił lub chęci do pracy, ale właśnie z braku wody. Zarządzanie i kontrola zasobów wody jest głównym czynnikiem organizującym życie społeczne. Społeczności zorganizowane wokół wody, jak te w Baltistanie, ale też w wielu innych miejscach na Ziemi, określa się mianem społeczeństw hydraulicznych.

Tehzeeb Bano, która badała procesy budowania lodowców i ich wpływ na lokalne społeczności, uważa, że dojrzałe lodowce znacznie zwiększają ilość wody dostępnej mieszkańcom tych terenów. Więcej wody oznacza też mniejsze obciążenie związane z jej pozyskiwaniem dla kobiet, które zajmują się przede wszystkim prowadzeniem gospodarstw domowych, ale też pracują w polu. Podczas gdy przed budową lodowców w zasięgu ich wiosek brakowało wody i musiały przynosić ją z daleka, wodę z lodowców, które udało się ludziom zapoczątkować, można doprowadzić do wiosek i nie tylko jej ilość, ale też łatwość dostępu znacząco wzrasta.

Jak to się właściwie dzieje? Czy jest jakieś naukowe wyjaśnienie powstawania lodowców zapoczątkowanych przez ludzi? Nowych lodowców powstałych w wyniku małżeństwa lodowców? Według Ingvara Tveitena – badacza z Norwegii – to, jak miejscowi ludzie opisują wzrost lodowców, wskazuje na podobieństwo tego procesu z procesem tworzenia się lodowców gruzowych. W dysertacji Tveitena odnajdujemy prezentację procesu tworzenia lodowca według mieszkańca wioski Balghar: „Najpierw lód wślizguje się między skały, zapuszczając korzenie. Potem zaczyna rozłupywać kamienie i unosi je do góry. Potem lodowiec wychodzi naprzód. Tak właśnie to wyglądało, gdy zbudowali lodowiec”. Tveiten, który przeprowadził badania terenowe w Baltistainie, wnioskuje, że: „Budowa lodowców ma zwykle miejsce w terenie, w którym istnieją naturalne warunki sprzyjające akumulacji śniegu z lawin. Obecność wiecznej zmarzliny w takich lokalizacjach zwykle sprzyja akumulacji lodu. Tak więc lodowce tworzone są w miejscach, w których naturalnie występują sprzyjające ku temu warunki, co może posłużyć jako wyjaśnienie efektywności tego procesu”. Tak więc mamy tu ludową mądrość przetłumaczoną na język nauki.

Zakir Hussain Zakir, badacz z Baltistan University, tak wyjaśnia ten proces: „Z naukowego punktu widzenia, jeśli umieścimy pewną krytyczną masę lodu na poziomie wiecznej zmarzliny, prawdopodobnie utrzyma się ona tam przez cały rok […]. A tam, gdzie występuję twarda masa lodowa, rozpoczyna się proces akumulacji przez zamarzanie deszczu, mgły i śniegu zimą. Kiedy wskaźnik akumulacji jest wyższy niż wskaźnik ablacji, czyli topnienia i sublimacji, masa lodowa zaczyna wzrastać”.

Jednak nie każda budowa lodowca kończy się sukcesem. Poza wieloma warunkami, których muszą dopełnić uczestnicy ceremonii, równie istotne są sprzyjająca pogoda i inne warunki środowiskowe. Aby lodowiec urósł, potrzebuje zmarzliny, śniegu z lawin, ale też korzystnych wiatrów i odpowiednich temperatur. Dlatego też znalezienie miejsca, w którym naturalne warunki będą możliwie najkorzystniejsze, jest takie ważne. Sher Khan twierdzi, że w okolicy jego wioski Hanuchal Haramush sześć razy podejmowano próbę budowy lodowca i udało się to dopiero za siódmym razem. Aktualnie trwające projekty budowy lodowców z inicjatywy Aga Khan Rural Support Programme są monitorowane i rejestrowane: w przyszłości będą mogły dostarczyć rzetelnych informacji na temat wskaźników sukcesu. Jeśli chodzi o lodowce utworzone wcześniej, to mamy do dyspozycji jedynie niepotwierdzone dane.

Budowa lodowców jest zawsze projektem społecznym, w którym biorą udział ochotnicy i który ma na celu wspólne dobro, ale jak się okazuje, nie wszyscy i nie zawsze są zadowoleni. Tehzeeb Bano opowiada mi o pewnym dziwnym wypadku, który zaobserwowała podczas badań nad przedsięwzięciami budowy lodowców inicjowanych przez AKRSP. W jednym przypadku – na 18 projektów – ludzie celowo zniszczyli nowo osadzony lodowiec, tłumacząc swoje zachowanie lękiem przed możliwością powodowanych jego obecnością powodzi w przyszłości. Według miejscowych wierzeń lodowiec przestanie rosnąć, jeśli ludzie obrażą go, umieszczając na nim nieczystości. W dysertacji Tveitena również odnajdujemy opis podobnej historii. Według cytowanych przez niego budowniczych lodowca z Kwardo lodowiec, który zapoczątkowali, przestał rosnąć w czwartym roku, bo ludzie z wioski położonej wyżej na zboczu umieścili na nim nieczystości, takie jak odchody i padlinę. Podobno nie chcieli tam lodowca, bo bali się, że rozrośnie się na ich ziemie. Biorąc pod uwagę powyższe przypadki, nie należy się dziwić, że wiele społeczności utrzymuje swoje przedsięwzięcia budowy lodowca w tajemnicy, aby uchronić nowo stworzony okaz przed zniszczeniem, zanim osiągnąłby dojrzałość.

Gdzie jeszcze buduje się lodowce

Nigdzie indziej poza Gilgit-Baltistanem w Pakistanie nie tworzy się nowych lodowców przez zaślubiny, ale w sąsiadującym Ladakh, należącym do Indii, ludzie od niedawna także próbują rozwiązać problem niedostatku wody w pewnych okresach roku poprzez budowę lodowców. Ladakh to chłodna pustynia, na której jedynym źródłem wody są lodowce, ale jest to źródło niestałe – gdy zaczyna się zima, wody jest pod dostatkiem, brakuje jej szczególnie wiosną. Pochodzący z Ladakh emerytowany inżynier Chewang Norphel, obserwując, jak woda zimą leci z kranów bez przerwy, by nie zamarzła, ale tym samym jest w większości marnowana, wpadł na pomysł jej przechowywania na czas suszy. „W czasie gdy wody zawsze brakowało na początku sezonu prac polowych, widziałem, jak wiele wody marnuje się zimą. I wtedy wpadłem na pomysł, by spróbować utworzyć sztuczne lodowce, które przechowywałyby wodę dla rolników, dając im możliwość wcześniejszego rozpoczęcia sezonu i zapewniając im dostęp do wody wtedy, gdy jest ona najbardziej potrzebna” – tłumaczył Norphel, zwany indyjskim Ice-Manem. Na podstawie jego projektu zbudowano zbiorniki ograniczone kamiennymi murkami i część wody z rzeki zaczęto zimą odprowadzać do tych basenów. Na zboczach wzgórz utworzono z kolei mniejsze zbiorniki, do których odprowadza się wodę z większych basenów, i gdzie ta woda warstwowo zamarza, tworząc płytkie, sztuczne lodowce. Gdy wiosną temperatura powietrza rośnie, lód w mniejszych zbiornikach stopniowo topnieje, uwalniając wodę w różnej kolejności w zależności od położenia zbiornika na zboczu. Tym sposobem woda jest dostępna w większej ilości w miesiącach, które do tej pory były suche.

Na jeszcze inny pomysł przechowywania wody w formie lodu wpadł rodak Norphela, inżynier Sonam Wangchuk. Zaprojektował on pionowe, sztuczne lodowce znane jako lodowe stupy, wysokie na około 50 metrów, które tworzy się przez naturalne stopniowe zamrażanie wody spadającej pod ciśnieniem z kanałów odprowadzających ją z rzeki. Projekt Wangchuka, który według niego samego został zainspirowany sztucznymi lodowcami Norphela, jest zdecydowanie prostszy i wymaga mniejszych nakładów pracy i pieniędzy. Poza tym lodowe stupy znajdują się blisko wiosek, tam, gdzie woda jest potrzebna, podczas gdy lodowce Norphela buduje się na wysokości 4000 m n.p.m. i jeszcze wyżej. Wangchuk za swoje lodowe stupy został uhonorowany w 2016 r. nagrodą Rolex Award w dziedzinie innowacji.

Trzeci Biegun

„Kiedy chodzisz po dużym lodowcu latem, wydaje ci się, że jest żywy, słyszysz go, pod stopami czujesz jego ruchy” – mówi Sher Khan. „Lodowce to najpiękniejsze miejsca” – dodaje. Mieszkańcy Baltistanu uwielbiają swoje lodowce, podobnie jak mieszkańcy wielu innych krajów, w których są one częścią krajobrazu. To lodowce zapewniają im wodę niezbędną do życia. Ale lodowce mogą też przynieść śmierć, gdy zbyt szybkie topnienie powoduje powodzie zalewające wioski i pola uprawne oraz gdy tworzą się jeziora glacjalne, w krótkim czasie zupełnie zmieniające znany krajobraz. Szybko postępujące zmiany i nieprzewidywalne zachowanie lodowców w ostatnich latach bardzo niepokoją mieszkańców gór. Chociaż ich lodowce są częściowo oswojone i chociaż ludność Baltistanu umie korzystać z ich dobrodziejstw i zbudować je tam, gdzie są potrzebne, to nie będą w stanie odbudować lodowców topniejących na skutek zmian klimatu ani zatrzymać powodzi, które są ich konsekwencją. W świecie rządzonym przez brutalne prawa neoliberalnej ekonomii zrównoważone rozwiązania na małą skalę niewiele mogą. A choć mieszkańcy Baltistanu w minimalnym stopniu przyczyniają się do ocieplenia klimatu, to skutki zmian mogą dotknąć ich najbardziej, i być może w pierwszej kolejności.

Według naukowców z Lamont-Doherty Earh observatory na Columbia University topnienie lodowców himalajskich wzrosło o 100% w ostatnich 20 latach, a ponad ćwierć lodu została utracona w ciągu ostatnich czterech dekad. Jeśli topnienie lodowców w tym tempie utrzyma się lub przyśpieszy, lokalne społeczności są skazane na wyginięcie lub wyprowadzkę (czyli uchodźstwo klimatyczne). Profesor Joerg Schaefer z Columbia University ocenia to w ten sposób: „Dla dobra ludzi mieszkających tutaj, oczywiście zakładamy najgorsze. Ale nasze scenariusze są, jakie są i musimy się na nie przygotować. Powinniśmy być bardzo przejęci, bo stawką jest życie tak wielu ludzi. Żeby zatrzymać wzrosty temperatur, musimy schłodzić całą ziemię. Musimy nie tylko zredukować emisje gazów cieplarnianych, ale odwrócić je. To jest nasze najważniejsze wyzwanie na następne dwadzieścia lat”.


Przy pisaniu tekstu korzystałam z artykułu Shabiny Faraz „The glacier ‘marriages’ in Pakistan’s high Himalayas” oraz filmu dokumentalnego Liaqata Aliego „Glacier Grafting An Indigenous Technology in Baltistan”.

Czytaj również:

Tonący lodowiec Tonący lodowiec
i
Kordyliera Biała. Peru utraciło już ponad połowę swojej pokrywy lodowej i traci ją nadal./ fot. Tomás Munita
Ziemia

Tonący lodowiec

Diego Olivas Arana

Jest 10.00 rano. Stoję przy brzegu polodowcowego jeziora Palcacocha w peruwiańskich Andach. Podziwiam śnieżne szczyty – Palcaraju i Pucaranra – niewypowiedzianie piękne kolosy. Zanurzam dłonie w jeziorze: woda, mimo wysokości (4562 m n.p.m.), jest niemal letnia. To miejsce, w którym nasz świat właśnie rozpada się na kawałki. 

W drodze powrotnej przewodnik proponuje inną trasę, wzdłuż rurociągów. To znacznie prostsze – przekonuje. Kroczymy po ogromnych rurach zainstalowanych tu w 2011 r., by ułatwić transport wody z jeziora. Ich długie i ciemne macki przypominają odnóża gigantycznego pająka z koszmarów Lovecrafta. Upiorna armatura była prowizorycznym i tymczasowym rozwiązaniem jednego z bardziej palących problemów rozciągającego się wokół gór regionu Ancash: braku wody. Jej niedobór to skutek topnienia lodowca – procesu, który w ciągu ostatnich siedmiu lat znacznie przyspieszył i grozi katastrofą.

Czytaj dalej