Była 22.17 polskiego czasu, gdy na powierzchni Księżyca pojawił się niepozorny, wręcz lichy lądownik przybyszów z Błękitnej Planety. Kilka godzin później wydobył się z niego dumny przedstawiciel homo sapiens: Amerykanin Neil Armstrong. „That’s one small step for a man, one giant leap for mankind”, czyli „To mały krok dla człowieka, lecz dla ludzkości ogromny skok” – takie słowa wypowiedział, gdy jako pierwszy człowiek postawił stopę na Księżycu.
Była noc z niedzieli na poniedziałek, jednak spośród Ziemian obserwujących to lądowanie na ekranach swoich telewizorów niewielu myślało o obowiązkach czekających ich w nowym tygodniu pracy. Także nad Wisłą, w PRL-u. Tym bardziej, że trwały tam przygotowania do hucznych obchodów tzw. Narodowego Święta Odrodzenia Polski, czyli – jak mówili rodacy w skrócie – „święta Dwudziestego Drugiego Lipca”. Kosmiczna atrakcja w telewizji była więc godnym ukoronowaniem mijającego weekendu i wstępem do kolejnego świętowania. Przynajmniej dla tych 4 mln gospodarstw w Polsce, które