Zielony biznes
i
zdjęcie: Dreams Of Hope, Daniel Arrhakis/Flickr (CC BY-NC 2.0)
Ziemia

Zielony biznes

Katarzyna Rodacka
Czyta się 10 minut

Żyjemy w świecie, w którym jedną z nadrzędnych wartości jest dbanie o naszą planetę. Możemy robić to na różne sposoby, m.in. zmieniając nasze nawyki konsumenckie na bardziej ekologiczne. Także firmy podkreślają w reklamach walory ekologiczne swoich produktów. Ale komu naprawdę wierzyć, a kogo lepiej wziąć pod lupę?

1.

Mój przeciętny paragon ze sklepu liczy 30 produktów. To taki paragon na jeden tydzień. Mam kilka trików, jak sprawdzić, czy dany jogurt naturalny faktycznie jest zdrowy. Czytając etykiety, zazwyczaj analizuję skład, interesuje mnie także np. temat wydobycia minerałów potrzebnych do budowania elektroniki. Nie wiem jednak, skąd dokładnie pochodzą oliwki, które kupuję w markecie, nie wiem, jak wygląda produkcja przeciętnego szamponu, i chociaż podchodzę ostrożnie do produktów, których reklamy skupiają się głównie na aspektach „bio” i „eko”, bo nie do końca wierzę w aż taką troskę wielkich koncernów o naszą planetę, to jestem przekonana, że nie raz padłam ofiarą marketingowców.

W kolejnych sklepowych alejkach mijam mnóstwo produktów ostemplowanych jako przyjazne naturze. Opakowania w kolorze ziemi, chwytliwe hasła, że „wybierając nasz towar, chronisz planetę”, informacje o różnego rodzaju certyfikatach – to wszystko może być wymyślną pułapką działu marketingu. A to dopiero początek góry lodowej, która określana jest jako greenwashing.

Greenwashing, czyli w wolnym tłumaczeniu „ekościema”, „zielone kłamstwo” lub „wyzielenianie”, to problem znany od dawna. Pojęcie to powstało w 1986 r., gdy Jay Westerveld, aktywista na rzecz ochrony środowiska, trafnie zauważył, że hotel, w którym

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Ziemia w opałach – książki dla dzieci o klimacie, śmieciach i recyklingu
i
Fragment okładki książki „Plastik fantastik?”, Eun-Ju Kim, Ji-Won Lee. Babaryba 2019
Przemyślenia

Ziemia w opałach – książki dla dzieci o klimacie, śmieciach i recyklingu

Łukasz Chmielewski

W książkach dla dzieci nie ma w zasadzie już tabu. Po trudnych tematach dotyczących jednostki, takich jak rozwód czy śmierć w rodzinie, lub społeczeństwa, jak imigracja i rasizm, przyszedł czas na planetę.

Góry śmieci i topnienie lodowców to obecnie palące tematy. Obserwując jednak wolne tempo wdrażania paryskiego porozumienia klimatycznego, któremu towarzyszy szybko rosnąca liczba klimatycznych denialistów (kto nie czytał w tym roku wpisów znajomych i polityków wyśmiewających zmiany klimatyczne, bo spadł śnieg, musi nie mieć mediów społecznościowych), można odnieść wrażenie, że dorośli nie chcą poważnie rozmawiać o tych problemach. Jeśli jednak już dzieci będą ich świadome, to w przyszłości mogą nastąpić poważne zmiany. Książki o kłopotach Ziemi łączy nie tylko skomplikowany temat, ale także prosty język i sugestywna egzemplifikacja. Jednocześnie to cały czas klasyczne książki obrazkowe, w których tekst jest wkomponowany w ilustracje. Dlatego nie przestają być atrakcyjną wizualnie rozrywką. Rysunki czasem są rozwinięciem tekstu, innym razem jego graficzną wersją. Współczesne książki edukacyjne dla dzieci łączy także i to, że zawarte w nich informacje będą ciekawe dla czytającego je rodzica. Ten mniej świadomy ekologicznie może wręcz doznać szoku poznawczego.

Czytaj dalej