
W naturalnych warunkach ludzie nie potrafią wymieniać się genami, ale wśród mikroorganizmów to powszechna praktyka, bez której życie, jakie znamy, nie mogłoby istnieć.
Kawałki DNA przeskakują z bakterii na bakterię, fruwają ukryte w wirusach lub dryfują swobodnie, a kto zgodzi się je przygarnąć, ten może w zamian otrzymać przydatną cechę czy zdolność.
Kiedy mam czasem okazję podziwiać nowo narodzone dziecko moich znajomych, zazwyczaj rzuca mi się w oczy, że choć człowiek w tym momencie rozwojowym przypomina przede wszystkim po prostu innego noworodka, to mimo wszystko dostrzec można w rysach jego twarzy delikatne podobieństwo do obojga rodziców. Dziedziczenie genów – myślę sobie wtedy – jest niczym dziedziczenie majątku. Z pokolenia na pokolenie dostaje nam się w spadku tyle bogactwa, ile udało się zdobyć naszym przodkom (minus podatek). Analogicznie kolejne generacje otrzymują takie geny, jakimi rozporządzali rodzice (plus mutacje). Mechanizm dziedziczenia jest prosty i działa tylko w jedną stronę. Jest też, co ważne, powszechny.
Właściwie wszystkie organizmy – niezależnie od tego, czy rozmnażają się płciowo, czy bezpłciowo – przekazują swój genotyp potomstwu jako molekularny spadek.Ta fiskalna metafora nabierze rumieńców, gdy rozszerzymy ją na inne mechanizmy obecne w dzisiejszej ekonomii: od nabywania własności intelektualnej przez łączenie się firm i spółek aż po zakup ruchomości i nieruchomości. Okazuje się, że w cudzie biologii można napotkać identyczne sytuacje: geny, podobnie jak własność, wcale nie muszą być przekazywane wyłącznie z rodziców na dzieci. Zanim jednak opiszemy te inne drogi wędrówki DNA, trzeba powiedzieć parę zdań o tym, czym jest materiał genetyczny i co go motywuje do istnienia w tym świecie.
Okiem genomu
Materiał genetyczny jest przede wszystkim cząsteczką chemiczną, tak jak człowiek jest przede wszystkim zwierzęciem. Składniki koktajlu proteinowego oraz oczka tłuszczu na powierzchni