Pną się, rozpychają na boki, tworzą własne społeczności i zaciekle rywalizują o przestrzeń. Żyją obok nas, a my często ich nie dostrzegamy. Czas na nowo otworzyć się na świat roślin ‒ zwłaszcza teraz, kiedy bioróżnorodność naszej planety jest zagrożona.
Olivię Vandergriff, bohaterkę powieści Richarda Powersa Listowieść, spotykamy zimowym wieczorem, gdy wraca do wynajmowanego pokoju, po drodze mijając rosnące przed budynkiem drzewo – „żywą skamielinę, jeden z najstarszych, najdziwniejszych tworów, jakie kiedykolwiek odkryły tajemnicę drewna” (tłum. Michał Kłobukowski, wyd. W.A.B., Warszawa 2021). Jednak Olivia nic o nim nie wie. Choć codziennie od dobrych kilku miesięcy obok niego przechodzi, nie zauważa jego istnienia. Drzewo – nienazwane w powieści – to miłorząb. A stan Olivii – niezdiagnozowany w tym rozdziale – to syndrom ślepoty na rośliny.
Miłorząb dwuklapowy, nazywany często japońskim, to jedyny ocalały gatunek ze starożytnej klasy roślin miłorzębowych, które niegdyś porastały całą Ziemię. Obecnie jest gatunkiem zagrożonym. Tymczasem syndrom ślepoty na rośliny (z angielskiego plant blindness, teraz raczej używa się pojęcia plant awareness disparity – PAD) w dużej mierze przyczynia się do powszechnej obojętności na wymieranie roślin i ograniczonego zainteresowania ochroną gatunków zagrożonych. W skali globalnej prowadzi do utraty różnorodności biologicznej, a w wymiarze indywidualnym zubaża nasze doświadczenie otaczającego świata. Nie widząc roślin, nie potrafiąc wejść w relacje z nimi, tracimy tyle piękna, tyle dramatyzmu, tyle niewysłowionej mądrości…
Sztuka patrzenia
Być może teraz, droga Czytelniczko i drogi Czytelniku, wyglądacie przez okno, żeby sprawdzić, czy rośnie tam drzewo,