Amerykański koszmar Aarona Amerykański koszmar Aarona
i
fragment komiksu „Skalp”
Doznania

Amerykański koszmar Aarona

Łukasz Chmielewski
Czyta się 7 minut

Południe Stanów i rezerwaty Indian to dwie enklawy, które wybudzają z amerykańskiego snu jak czerwona pigułka Morfeusza z Matrixa.

Długa broda, łysa głowa, spod zawiniętych rękawów koszuli w kratę wystają odziarane przedramiona. Nie trzeba nawet dawać Jasonowi Aaronowi strzelby do ręki, żeby wyglądał jak typowy południowiec. On jest południowcem z krwi i kości. Urodził się w małym miasteczku w Alabamie i wie, jak wygląda tam życie. Zanim zaczął o tym pisać, zdemitologizował wizerunek Indian i stworzył wiele historii o mutantach ratujących USA przed różnorakim złem. W 2016 r. dostał dwukrotnie Eisner Award, czyli komiksowego Oscara, za najlepszą serię Bękarty z południa i dla najlepszego twórcy, m.in. za Ludzi gniewu – akcja tych komiksów osadzona jest właśnie na terenach, nad którymi łopocze flaga Konfederacji.

Wykorzystując jeden z najbar

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Gotowi na superbohaterów Gotowi na superbohaterów
i
Creative Commons
Opowieści

Gotowi na superbohaterów

Paweł Drąg

Czerwono-niebieski lateks mocno opina moje ciało. Za mocno. Na klacie rysują się napompowane ślady muskulatury godne półzawodowego kulturysty. Gdybym był balonem, żadna igła nie byłaby w stanie mnie przebić. Tak sobie powtarzam. Codziennie. Czerwona peleryna subtelnie podwiewana jest przez wiatr. Lody o smaku szampana kokieteryjnie zdobią kąciki moich ust. Czuję się super. Jestem super. Supermanem jestem. Obok mnie Catwoman w wersji wieczorowej – zamiast lateksu eteryczna, czarna suknia. Na nogach modne tego roku adidasy, które za miesiąc staną się reliktem przeszłości. Najbardziej pasują jej rogi na głowie.

Kroczymy spalonymi jesiennym słońcem ulicami Wrocławia. Czynimy dobro, ponieważ tego wymaga nasza funkcja społeczno-zawodowa. Catwoman obchodzi urodziny. Z tej też okazji z superludzi najszlachetniejszego sortu zmieniliśmy się w superbohaterów, a nasze prawe uczynki z kalibru ludzkiego urosły do pozaziemskiego. Nie mylić z niebiańskim.                                

Czytaj dalej