pamiętam ją jak od lat
w spłowiałej sukience
uczy się milczeć jak grób
przekłada wspomnienia lawendą
handlarze starzyzną
kłaniają jej się nisko
babka w tajemnicy przed nami
sprzedaje im stare prawdy
i ciągle narzeka
że podłoga chroma
głuchy zegar bije już tylko
późne godziny
piec posiwiał
w słowniku
same archaizmy
nikt nie zwrócił uwagi
kiedy którejś niedzieli
poprosiła o czarne pończochy
tylko żeby były grube
ze wzorkiem
i białą chustkę
prędzej bym się śmierci
spodziewał
powiedział stryj Janek
kiedy odeszła
w piątek nad ranem
Wiersz pochodzi z numeru 2171/1987 r. (pisownia oryginalna), a możecie Państwo przeczytać go w naszym cyfrowym archiwum.