W historii kolorów odbija się historia społeczna. W zależności od epoki barwy w różny sposób organizowały sferę symboliczną, były nośnikami idei, wywoływały emocje. Poznajcie dzieje koloru niebieskiego.
Niebieski to najbardziej pokojowa ze wszystkich barw. Nie nawołuje do buntu, łamania reguł, bycia w kontrze. Nie rani, nie szokuje, nie oburza. Wielkie międzynarodowe organizacje – ONZ, Unia Europejska – wybrały go na swoją barwę emblematyczną. Niebieski zdobi opakowania tabletek na uspokojenie i ściany w szpitalach. W tekstach kultury można znaleźć dziesiątki przykładów potwierdzających tezę, którą antropolog i historyk Michel Pastoureau przedstawia w swojej książce Niebieski. Historia koloru: „Kolor jest nie tyle zjawiskiem naturalnym, ile pewną skomplikowaną konstrukcją kulturową”. W podobnym duchu pisze słynny badacz symboli Manfred Lurker w Przesłaniu symboli w mitach, kulturach i religiach: „Jak wszelka fizyka znajduje ostatecznie ujście w metafizyce, tak również wszelkie zjawiska optyczne odsyłają poza siebie; »barwa jest jedynie ulotnym odblaskiem, jedynie czułkiem niewidzialnego świata«”.
Co kolory mogą powiedzieć o świecie i nas samych?
W głąb koloru
Niebieski występuje w tęczy, jest barwą pogodnego nieba i kwiatów lnu – to fragment jednej z trzech definicji niebieskiego, które odnotowuje Słownik języka polskiego pod redakcją Witolda Doroszewskiego. Wydaje się ona błaha – niebo, tęcza, kwiaty – ale w istocie bardzo bliska jest temu, jak kolor definiuje antropologia. Folklorysta prof. Piotr Kowalski pisze w Kulturze magicznej: „Barwy, podobnie jak kształt czy ogólniej wizerunek, stanowią integralną część przedmiotów. Wyodrębnienie ich opiera się więc na elementarnych doświadczeniach egzystencjalnych wynikających z obserwacji otaczającego świata […]. Według zasady pars pro toto w myśleniu symbolicznym kolory reprezentują barwne fragmenty Wszechświata i są ich częścią”.
Z podstawowego doświadczenia człowieka wynika także waloryzacja kierunków. Obserwacja nieba zakłada ruch w górę, do przodu, ku życiu i rozwojowi. To perspektywa na nowe oraz szansa na pożegnanie starego; kojarzy się z witalnością, mocą, ze wzrostem i zmianą. W tradycyjny porządek świata wpisany jest jednak dualizm. Przeciwieństwem ruchu w górę jest podążanie w dół: do ziemi, ku śmierci i rozpadowi, prosto w objęcia lęku towarzyszącego człowiekowi, gdy świat ogarnia chaos. Tu mamy uwiąd, zanikanie, niemoc, bezruch. Kolor niebieski znajduje się w tym porządku świata po dobrej stronie – tam, gdzie rosną kwiaty lnu, niebo jest pogodne i przecięte wielobarwnym łukiem.
Dlaczego tyle uwagi poświęcamy kolorom? Starannie dobieramy barwy ubrań, wnętrz, przedmiotów codziennego użytku. Czytamy o najmodniejszych kolorach roku. Sprawdzamy, czy chromoterapia poprawi nam nastrój i samopoczucie. Zgłębiamy tajniki psychologii barw i teorii kolorów. Raczej nie ośmielilibyśmy się ich zredukować do neurobiologii. Intuicyjnie wiemy, że to coś więcej. Skąd?
Michel Pastoureau prześledził historię koloru niebieskiego od neolitu do XX w. Chemików pytał o pochodzenie i skład pigmentów: urzetu, indygo, błękitu pruskiego. Studiował skomplikowane nazewnictwo związane z barwami. Poznawał dawne techniki farbiarskie. Analizował systemy ubioru i kryjące się za nimi kody społeczne. Wertował archiwalia, by ustalić miejsce koloru w życiu codziennym w poszczególnych epokach, dyskursie władzy świeckiej i kościelnej, twórczości artystów. Praca ta okazała się – jak stwierdza autor – transdyscyplinarnym i transdokumentalnym wyzwaniem. Lektura jego książki pozwala uświadomić sobie, jak wiele funkcji pełni kolor: przekazuje idee, wywołuje emocje, organizuje systemy, ułatwia klasyfikację i kojarzenie, jest narzędziem hierarchizacji w społeczeństwie. Pastoureau twierdzi, że w historii kolorów odbija się historia społeczna. To społeczeństwo definiuje kolor i nadaje mu znaczenie. Co mówi niebieski o naszej historii?
Bogowie i barbarzyńcy
Ten akapit mógłby się zacząć od efektownego zdania, że historia koloru niebieskiego kryje się w pomroce dziejów. Już pierwsi koczownicy sięgali po błękit, by opowiedział o ich życiu: zbieraniu roślin, wędrowaniu za zwierzętami, polowaniach. Nie byłaby to jednak prawda. W paleolitycznych malowidłach naskalnych pojawiały się czerwień, brąz, ochra, czerń, czasem biel. Nie ma jednak niebieskiego. Kilka tysięcy lat później, w neolicie, ludzie znali już techniki farbiarskie, ale farbowali głównie na czerwono i żółto, mimo że niebieski obficie występuje w przyrodzie. Według Pastoureau dla starożytnych Rzymian ten kolor praktycznie się nie liczył – jego stosowanie było wręcz oznaką barbarzyństwa. Błękitu używali oni oszczędnie, by nikt nie posądził ich o cywilizacyjny upadek. Za to starożytny Egipt cenił niebieski jako kolor ochronny. Miał on bronić człowieka przed dostępem złych mocy i ułatwiać podróż przez zaświaty.
Średniowieczni władcy przejęli zwyczaje rzymskie. Tak w sztuce, jak i przedmiotach codziennego użytku oraz w modzie prym wiodły czerwień, biel, purpura, ewentualnie zieleń kojarzona z roślinnością i ludzkim losem. Przez długi czas po niebieski sięgały jedynie niższe warstwy społeczeństwa. Chłopski błękit był matowy i niewyraźny, szybko płowiał na słońcu. Nic dziwnego, chłopi farbowali odzież urzetem – rośliną dziko rosnącą w wielu europejskich regionach o umiarkowanym klimacie. Liście urzetu zawierają indygotynę – barwnik, którego jakość nie jest najlepsza. Błękit, w odróżnieniu od wielkiej trójki: czerwonego, czarnego i białego, pozostawał kolorem marginalnym jeszcze w pierwszej połowie XII w. Jego symbolika była uboga, a rola w europejskich społeczeństwach – nieznacząca. Nie cenili go nawet artyści. Dla nich niebo miało kolor złota, zieleni albo bieli.
O symbolicznym ubóstwie niebieskiego świadczą chociażby opowieści arturiańskie, w XII i XIII w. cieszące się ogromną popularnością w Europie Zachodniej. Literacki kod chromatyczny jest tu ściśle określony. Czerwony rycerz ma zwykle nieczyste zamiary, czarny jest postacią pierwszoplanową, niekoniecznie jednak mroczną i złą. Biały rycerz zawsze staje po stronie dobra i wiernie trwa u boku głównego bohatera. Zielony jest młody, niedoświadczony i sprawia starszym dużo problemów. Rycerz w niebieskich barwach pojawił się dopiero w połowie XIII w. Dlaczego tak późno? Odbiorcom rycerskich opowieści niebieski – zaznacza Pastoureau – niczego by nie sugerował. Ta barwa nie była jeszcze utrwalona w obowiązującym kodzie społecznym, nic nie znaczyła.
Do czasu. W drugiej połowie XIII w. niebieski stał się kolorem nieba, Maryi, królów, książąt i patrycjuszy. Triumfalnie wkroczył do heraldyki, strojów oraz ikonografii. Zaczął być kojarzony z moralnością, rozwojem duchowym, spokojem i harmonią. Skąd ta nobilitacja?
Historia koloru nierozerwalnie wiąże się z historią technik farbiarskich, barwników i tkanin. Błękit nie jest pod tym względem wyjątkiem. W średniowieczu kolor ten stał się żywy, nasycony – słowem atrakcyjny wizualnie dzięki postępowi w farbiarstwie. Błękit zaczął się podobać. Z czasem wkroczył też do kościołów, a jego sukces przypieczętował kult maryjny.
We wczesnym średniowieczu Maryję przedstawiano zazwyczaj w ciemnych kolorach, które miały symbolizować żałobę po stracie syna. Z początku ciemnogranatowy, matowy płaszcz Maryi stawał się z czasem coraz bardziej nasycony i świetlisty. Średniowieczni twórcy niezwykle cenili światło – uważali, że jest ono emanacją Boga, przenika wszelkie stworzenie, nawet najmniejszy byt. Boskie źródło miała mieć ziemska władza. Królowie zapragnęli podkreślić swój niezwykły – jak sądzili – status poprzez strój, w którym czerwień ustąpiła błękitowi. Błękit to wszak boskość i niebo. To czystość, wierność i opiekuńczość. Naturalny porządek rzeczy. Czegoś takiego nie można kwestionować.
Czy kolor może mieć wymiar moralny? Pisarz i filozof Niccolò Machiavelli w Historiach florenckich ubolewał nad upadkiem mieszkańców Florencji: „Młodzi ludzie rozrzucali bez miary pieniądze na ubrania, uczty i inne zbytki tego rodzaju i tracili czas oraz majątki na gry i na kobiety”. Pomiędzy XII a XV w. Europa poszła na wojnę z ostentacyjnym przepychem. Pierwsze prawa przeciwko zbytkowi zostały ustanowione we Włoszech pod koniec XII w., stamtąd trafiły do Francji i Niemiec, a pod koniec XIII w. do Polski. Prawo przeciwko zbytkowi wprowadziło ograniczenia dotyczące ubioru oraz importu luksusowych towarów dla mieszczan, a także rzemieślników i czeladników. Stroje nie mogły być zbyt kosztowne ani wielobarwne. Kolor znalazł się na cenzurowanym. Wszystko to w imię chrześcijańskiej cnoty i skromności.
Trend moralizatorski szedł w parze z reformacją. Reformatorzy zasłynęli nie tylko z ikonoklazmu. Byli oni również – to już mniej znana historia – „chronoklastami”. W ramach zaprowadzania nowych porządków chcieli wygnać kolor ze świątyń. Uważali, że jest niebezpieczny, bo odwraca uwagę od Boga. To marność, zepsucie i blichtr. Także pstrokaty ubiór nie świadczył najlepiej o człowieku. Protestancką garderobę wyróżniały prostota kroju, dyskrecja kolorów i brak ozdób. Czerwień trafiła na listę barw zakazanych – Luter wręcz się nią brzydził i porównywał do „nierządnicy Babilonu”. W tej chromatycznej krucjacie błękitowi udało się ocalić dotychczasowy status – kojarzył się wszak z niebem i boskością. „Reformowany” niebieski był jednak matowy i przygaszony. Soczysty i żywy błękit miał jeszcze powrócić.
Melancholia w kolorze blue
Wielki powrót niebieskiego nastąpił w XVIII w. wraz z wynalezieniem błękitu pruskiego przez berlińskiego producenta farb Johanna Diesbacha. Barwnik ten pozwolił uzyskać odcienie błękitu, jakich wcześniej nie znano. W epoce oświecenia zaczęto przypisywać tej barwie nowe symboliczne znaczenia. Od tej pory niebieski kojarzono z postępem, marzeniami i wolnością. W romantyzmie błękit stał się kolorem miłości, melancholii, snu na jawie, zadumy. Ta symbolika przenikała także do życia codziennego. Wśród młodych wykształconych Europejczyków, zwłaszcza w Niemczech, Anglii i we Francji, pojawiła się „moda chromatyczna”. Wielu stylizowało się na Wertera – główną postać poematu Goethego – i zakładało niebieskie fraki z kołnierzem i wyłogami oraz żółte kamizelki. Kolor niebieski był komunikatem wysyłanym światu: jestem nieprzeciętnie wrażliwy i uczuciowy, doskwiera mi ból istnienia.
Melancholijny wymiar koloru niebieskiego będzie wielokrotnie wybrzmiewać w kulturze. Dziś termin blue hour (niebieska godzina) znają przede wszystkim miłośnicy fotografii. Oznacza on porę dnia, krótko przed wschodem lub po zachodzie słońca, kiedy światło szczególnie sprzyja fotografii. Na robionych wówczas zdjęciach można uzyskać intensywnie niebieskie niebo. Na początku XX w. w Stanach Zjednoczonych „niebieska godzina” oznaczała wąski wycinek czasu między wyjściem z pracy a powrotem do domu. Błękitne „pomiędzy”. Bary zapełniały się zmęczonymi mężczyznami, którzy w ciszy sączyli jasne piwo z pianką, a często zamawiali kolejne, byle odwlec powrót do domu. Melancholią i smutkiem podszyty jest również popularny angielski idiom feel blue. Słowo blue w znaczeniu „smutny, zrezygnowany, przybity” po raz pierwszy zostało użyte przez poetę Geoffreya Chaucera w poemacie The Complaint of Mars około 1385 r. Kolor pełni tu podwójną funkcję: może odzwierciedlać nastrój i zarazem nań wpływać.
„Najpopularniejszy kolor na świecie”, „ulubiony kolor ludzkości”, „najczęściej wybierany kolor”. Tytuły rankingów barw są zwykle patetyczne, ich wyniki – przewidywalne. Od lat wygrywa niebieski. Sukces błękitu, który przeszedł długą drogę od koloru bez większego znaczenia do ulubieńca ludzkości, Pastoureau tłumaczy tym, że jest to barwa mniej symbolicznie naznaczona niż inne: biel, czerń, czerwień czy zieleń. Błękit nie ogranicza jak inne kolory, lecz daje swobodę. Może dlatego cieszy się takim powodzeniem?