
Miłość do Calvina należy raczej do tych z gatunku łatwych. Znam parę osób, które otwarcie nie znoszą cynizmu Houellebecqa, a także tych nieczułych na wywody Knausgårda – Calvino nie wzbudza jednak zazwyczaj skrajnych emocji.
Sympatia do zbioru opowiadań Trudne miłości wydaje się tym łatwiejsza, że to rodzaj literatury, który pozornie nie wystawia na próbę zasad ontologii. Nikt tu nie skacze po drzewach w futrzanej czapie, postaci mają i lewą, i prawą stronę ciała, a miasta, po których chodzą, są jak najbardziej widzialne. Opowiadania te nie zostały zbudowane na trybie przypuszczającym ani matematycznym wzorze, co nie znaczy, że nie znajdziemy w nich typowych dla Calvina elementów narracji, a przede wszystkim specyficznie rozumianej lekkości – znaku firmowego jego prozy.
Zbiór zawiera 13 opowiadań, pisanych w ciągu niemalże dwóch dekad, poczynając od roku 1949. Italo Calvino, siadając do pierwszego z nich, ma więc zaledwie 26 lat. Jest już po studiach i obronie pracy magisterskiej na temat Josepha Conrada. Wychowany w domu naukowców zamiłowanie do porządku logicznego i zabaw rozłożonymi na części pierwsze elementami świata ma we krwi, tak samo jak skłonność do eksperymentowania. Calvino urodził się na Kubie, gdzie jego ojciec – specjalista w dziedzinie nauk rolniczych – prowadził eksperymentalne badania nad uprawą trzciny cukrowej. W 1935 r. rodzina wraca do Włoch, do San Remo w Ligurii i stacji badawczej o nazwie „Orazio Raimondo”. Po śmierci Maria Calvina badania przejmuje matka Itala, Eva Mameli, również naukowczyni, a do tego pierwsza kobieta we Włoszech, której powierzono katedrę botaniki. W roku publikacji Trudnych miłości Calvino ma za sobą także doświadczenie wojny i walki w ruchu oporu, w partyzanckim oddziale „Garibaldi”. Po wojnie wraca na turyński uniwersytet, ale już – jak sam sieb