Cisza wyborcza
i
"Światło księżyca, Strandgade 30", 1900–1906 r., Vilhelm Hammershøi/MET
Przemyślenia

Cisza wyborcza

Piotr Stankiewicz
Czyta się 5 minut

Ciszę wyborczą przeżyliśmy dwa razy w ostatnich tygodniach, pisałem o niej z narastającym przekonaniem, aż nabrało ono takiej siły, że napisałem większy tekst. Który warto zacząć od garści faktów, żebyśmy wiedzieli, o czym rozmawiamy.

Cisza wyborcza to czas, w którym nie wolno prowadzić kampanii wyborczej ani podawać wyników sondaży. Nie trzeba zdejmować plakatów czy postów umieszczonych wcześniej (to byłoby nierealne), ale nie wolno dodawać nowych. Warto zauważyć, że nie wszędzie na świecie jest cisza. Nie należy ona do tradycji anglosaskiej, a w Stanach została uznana za pogwałcenie pierwszej poprawki (tej o świętej wolności słowa). Z drugiej strony, we Włoszech nie wolno podawać wyników sondaży już na dwa tygodnie (sic!) przed wyborami. W Polsce, jak wiadomo, cisza trwa od północy z piątku na sobotę do zamknięcia lokali wyborczych. Warto też zauważyć, że choć z przestrzeganiem prawa bardzo różnie w Pols

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Po wyborze
i
zdjęcie: Element5 Digital/Unsplash
Marzenia o lepszym świecie

Po wyborze

Piotr Stankiewicz

Opadł kurz wyborczy, więc pora na komentarz. Rzecz jasna nie będzie on polityczny ani nawet metapolityczny. Będzie zupełnie z boku, z perspektywy polityki, która wpływa na nasze życie i ostrzy sobie zęby na nasz spokój. A my podajemy go jej na tacy.

Mniemam, że wśród czytelników dzisiejszego Głosu stoika znajdą się stronnicy różnych opcji, czasem tych przegranych w eurowyborach o włos, czasem przegranych na całej linii. Znajdą się też zwolennicy wygranych, tych, którym nie udało się wystartować w ogóle, a także ci, którzy uważają, że wynik wyborczy ich ukochanego komitetu to jakaś porażka. Jak żyć nam wszystkim?

Czytaj dalej