Common as Light and Love Are Red Valleys of Blood Common as Light and Love Are Red Valleys of Blood
Przemyślenia

Common as Light and Love Are Red Valleys of Blood

Jan Błaszczak
Czyta się 2 minuty

Czasem wystawom monograficznym lub przeglądom filmów towarzyszy myśl, że to niemożliwe, aby pokazane prace stworzył jeden człowiek. Bo jak to się stało, że taki Frank Stella zaczynał od geometrycznego minimalizmu, a skończył na wielkich rzeźbach ze stali i włókna szklanego? Najbardziej niesamowite są jednak metamorfozy muzyków. Zwłaszcza wokalistów, których twórczość nie jest zapośredniczona przez narzędzia czy technologie. Proszę posłuchać pierwszych płyt Toma Waitsa albo debiutu Red House Painters, a zrozumieją państwo, co mam na myśli. Wróćmy jednak do samego Kozelka. W czasach Red House Painters mieliśmy do czynienia z kruchym romantykiem, który łamiącym się głosem śpiewał z czeluści najgłębszej depresji. Na wydawanych w ostatnich latach płytach Sun Kil Moon mamy już raczej do czynienia z pewnym siebie gburem o publicystycznym zacięciu. Być może tej metamorfozie swoją wielkość zawdzięczało wydane w 2014 r. Benji. Ten świetny album uchwycił po prostu moment przemiany. Kozelek nie wyzbył się jeszcze skłonności do wzruszeń i emocjonalnego ekshibicjonizmu, a z drugiej strony umieszczał już te osobiste historie w szerszym społeczno-kulturowym kontekście, który surowo oceniał i wnikliwie komentował.

Być może to właśnie niezwykle wysokie oceny, jakie krytycy i fani wystawili Benji, sprawiły, że artysta odstawił na bok skłonności do liryzmu i postawił na publicystykę. Wydane w tym roku Common as Light and Love Are Red Valleys of Blood to w zasadzie dziennik, któremu ewidentnie zabrakło redakcji. Oparte na szczątkowych motywach muzycznych monologi detalicznie opisują codzienność Marka Kozelka. Pojawiają się tu więc listy od fanów, pobieżne analizy wyboru Donalda Trumpa na prezydenta oraz niekończące się relacje z przypadkowych spotkań, odwiedzanych hoteli i gal bokserskich. W tych nawet 10-minutowych opowieściach artysta zbyt rzadko sięga po humor, analogie czy jakąkolwiek metaforykę. Historiami zarejestrowanymi na nowej płycie Sun Kil Moon rządzą głównie przypadek i luźne skojarzenia autora. Common as Light and Love Are Red Valleys of Blood nie broni się więc nawet na papierze, a jego muzyczna strona nie interesuje już chyba nawet samego Kozelka. 

Czytaj również:

„Przekrój” na Wibracjach „Przekrój” na Wibracjach
i
mat. prasowe organizatorów Festiwalu Wibracje
Złap oddech

„Przekrój” na Wibracjach

Przekrój

Są miejsca, gdzie czas przestaje się spieszyć i zaczyna płynąć tak, jak lubi najbardziej – spokojnie, w rytmie serca (a czasem i bębna). Jednym z takich miejsc są Radotki, które już od 16 do 20 lipca 2025 zamienią się w  miasteczko Festiwalu Wibracje. Zapraszamy do czytelni i kiosku „Przekroju”! 

Wibracje przyciągają tych, którzy lubią ciszę, i tych, którzy wolą śpiewać na całe gardło. Tych, co medytują o świcie, i tych, co tańczą… do tego samego świtu. Miłośników oddechu, spokoju i dobrej codzienności. I bosych stóp, rzecz jasna.

Czytaj dalej