Czarodziejskie megafony
Opowieści

Czarodziejskie megafony

Konstanty Usenko
Czyta się 4 minuty

Włócząc się po różnych miastach z recorderem i nagrywając dźwięki ulicy, można stworzyć sobie w wyobraźni audiomapę: ogłuszające sygnały karetek Berlina, głębia brzmienia i alikwoty jego gotyckich kościelnych dzwonów, metaliczny świergot moskiewskich domofonów otwieranych na immobilizer przypominający alarmy samochodowe z wczesnych lat 90.

Klaksony aut, buczenie promów nad Bosforem, kakofonia muezzinów z meczetów Stambułu. Zupełnie osobny rozdział to sygnały dworcowe – bywają nieraz groteskowe i koślawe, przenosząc do jakiejś psychodelicznej kreskówki. Audiomapa automatycznie uruchamia w którejś z części mózgu bodźce zapachowe. Zwłaszcza odgłosy metra przywołują aromaty kolejowych smarów, które uwielbiam i chciałbym kolekcjonować. Rdza starych szyn, rozgrzana guma ruchomych schodów, drewniane wióry, nawiew starych klimatyzatorów.

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Hymny zezwierzęcenia
Opowieści

Hymny zezwierzęcenia

Konstanty Usenko

Dogasająca druga dekada XXI w. zabiera ze sobą artystów, którzy mieli fundamentalny wpływ na świadomość pokolenia wychowanego w latach 80. i dorastającego w 90. Właśnie zabrano nam kolejnych dwóch. Może wydawać się dziwne zestawianie tak różnych postaci o różnych losach, reprezentujących kompletnie odmienną estetykę.

Dla mnie, na poziomie intuicyjno-emocjonalnym, ich muzyka była wyrazem tej samej ucieczki od brutalnego świata ostatniej dekady XX w., epoki rozpadu i rozkładu. Podobnie wyrażała atawistyczny infantylizm pokolenia pozbawionego perspektyw, totemizm i eskapizm – tworzenie abstrakcyjnych bytów równoległych do rzeczywistości, własnych tajemnych kodów komunikacji. Gdzie stykają się ze sobą garażowy poetycki punk, wyrażający skondensowaną treść, i hedonistyczna, taneczna kultura rave, będąca czystą formą? Co łączy Borysa Usowa z rosyjskich Słomianych Jenotów z Keithem Flintem z brytyjskiego The Prodigy? Może to, że pierwszy z nich tworzył, a drugi współtworzył… hymny na cześć zwierząt.

Czytaj dalej