Włócząc się po różnych miastach z recorderem i nagrywając dźwięki ulicy, można stworzyć sobie w wyobraźni audiomapę: ogłuszające sygnały karetek Berlina, głębia brzmienia i alikwoty jego gotyckich kościelnych dzwonów, metaliczny świergot moskiewskich domofonów otwieranych na immobilizer przypominający alarmy samochodowe z wczesnych lat 90.
Klaksony aut, buczenie promów nad Bosforem, kakofonia muezzinów z meczetów Stambułu. Zupełnie osobny rozdział to sygnały dworcowe – bywają nieraz groteskowe i koślawe, przenosząc do jakiejś psychodelicznej kreskówki. Audiomapa automatycznie uruchamia w którejś z części mózgu bodźce zapachowe. Zwłaszcza odgłosy metra przywołują aromaty kolejowych smarów, które uwielbiam i chciałbym kolekcjonować. Rdza starych szyn, rozgrzana guma ruchomych schodów, drewniane wióry, nawiew starych klimatyzatorów.