Czas w formie koła
Opowieści

Czas w formie koła

Tomasz Wiśniewski
Czyta się 2 minuty

Kronikarz Muñoz Camargo w swojej Historii Tlaxcali wymienia osiem cudów, które nawiedziły Azteków. Rozumiano je jako znaki zapowiadające kres indiańskiego świata i przybycie Hiszpanów. Pierwsze sześć to: 1) kolumna ognia, płonąca przez rok, na widok której Indianie wydawali okrzyki boleści i, przeczuwając, że to zły omen, składali ofiary z ludzi; 2) spłonięcie świątyni Huitzilopochtli (której pożar nie został wywołany żadną znaną naturalną przyczyną); 3) nagłe uderzenie pioruna, bez burzy, w świątynię boga Xiuhtecuhtli; 4) komety lecące w stronę wschodu, rozsiewające ogień; 5) wzburzenie jeziora, bez wiatru, pokrywające wodą połowę domów Meksyku; 6) zapowiadający zgubę głos płaczącej i krzyczącej w nocy kobiety.

Dwa ostatnie są znacznie ciekawsze:

7) sporadyczne ukazywanie się dwóch mężczyzn złączonych jednym tułowiem;

Informacja

Z ostatniej chwili! To druga z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

8) schwytanie przez myśliwych brązowego, budzącego zdumienie ptaka, podobnego do żurawia, ale zupełnie nieznanego gatunku. Ptak nosił na głowie diadem w kształcie okrągłego lustra. Kiedy ukazano go Montezumie, król dojrzał w nim najpierw odbicie gwiazd, a konkretnie konstelację Byka i Bliźniąt; zobaczył również pochód ludzi w wojennym szyku. Gdy władca chciał poradzić się nadwornych mędrców i czarowników w sprawie tego, co ujrzał, ptak zniknął.

Opisy podobnych wydarzeń, interpretowanych jako złowróżbne omeny, rejestrowano w różnych częściach prekolumbijskiej Ameryki. I jest to w gruncie rzeczy zdumiewające. Tzvetan Todorov w swojej książce Podbój Ameryki, podaje ciekawe wyjaśnienie tego zjawiska.

Badacz przypomniał, że Indianie posługiwali się innym rozumieniem czasu niż nasze: czasem mającym formę koła, czasem cyklicznym, powtarzalnym, wiecznie powracającym, ich świat cyklicznie kończył się i odradzał wciąż w tej samej postaci. Wobec tego wróżbiarstwo, sztuka przepowiadania wiązała się koniec końców ze znajomością przeszłości: przeszłość i przyszłość jest tym samym, nie ma różnicy między wróżbitą a historykiem. Nie może się wydarzyć coś, co nie wydarzyło się kiedyś. Ten sposób rozumienia czasu i świata mógł trwać nienaruszony przez wieki, o ile nie pojawiło się coś naprawdę nowego. A czymś takim była inwazja Hiszpanów. Wobec tego Indianie zaczęli pracowicie fabrykować fałszywe proroctwa a posteriori, tak aby włączyć konkwistę w spójny system rozumienia. W świecie, w którym przepowiednie są nieodłącznym elementem kultury, byłoby niemożliwe, by rzecz tak doniosła jak pojawienie się Hiszpanów nie została wywróżona.

Według teorii Todorova tworzenie fałszywych proroctw było rozpaczliwym wysiłkiem, by horror konkwisty dał się choć częściowo wyjaśnić. 

ilustracja: Joanna Grochocka
ilustracja: Joanna Grochocka

Czytaj również:

Krwista konkwista
i
Diego Rivera, fragment muralu przedstawiającego historię Meksyku, w tle azteckie miasto Tenochtitlán, między 1929 a 1935 r., Palacio Nacional, Meksyk
Opowieści

Krwista konkwista

Tomasz Wiśniewski

Sentymentalno-przygodowy obrazek odkrycia Nowego Świata jest jednym z największych kłamstw ludzkości. Dlatego naprawdę nie ma co się dziwić tym, którzy obalają pomniki Kolumba czy Cortésa. Tylko w pierwszym półwieczu konkwisty indiańska ludność obu Ameryk została zredukowana o 90%.

Claude Lévi-Strauss w książce Smutek tropików trafnie zauważył, że pierwsze spotkanie Europejczyków z mieszkańcami Ameryki należy uznać za największą przygodę w historii ludzkości, która jest już prawdopodobnie nie do powtórzenia, chyba że kiedyś odwiedzą nas obce cywilizacje.

Czytaj dalej